Chcę, aby moja historia była
przestrogą.
Nazywam Fiona Savage.
Byłam córką cenionego aurora. Miałam
dobre, spokojne i poukładane życie. Miałam przyjaciół. Miałam marzenia.
Po tak gładkim początku jednak
wszystko się komplikuje.
1
września, 1995
Kalendarze wskazywały pierwszego
września – początek szkoły. W tym roku zmierzałam na spotkanie z siódmą klasą w
Hogwarcie.
Po raz ostatni więc przepychałam się
jako uczeń przez mrowisko czarodziejów na peronie 9 i ¾ . Moje czarne włosy
były ułożone w schludne fale, ręce ściskały ciężką walizkę, a zielone oczy
spoczywały na buchającym parą pociągu. Obok mnie kroczył tata, odziany w elegancki
płaszcz i rozglądający się wokoło podejrzliwie, jakby z tłumu miał się wyłonić
jakiś przestępca i zagrozić bezpieczeństwie uczniów. Nie mogłam zaprzeczyć, że czasem
bawiła mnie ta jego aurorska natura.
W pewnej chwili przystanęłam i spojrzałam mu w - równie zielone jak moje - oczy, a w drugiej pocałowałam go w policzek. Czułam się przy tym geście jak mała dziewczynka, ale przecież wiedziałam, że darzę go miłością, która zakwitła już w latach dziecięcych.
- Dalej poradzę sobie sama –
oznajmiłam z żartobliwą nutą. Usta taty ułożyły się w czuły uśmiech, zarezerwowany tylko dla swojej córki. Jak zwykle przy naszych pożegnaniach, coś w jego spojrzeniu zdradzało troskę, którą jednak starał się ukryć pod pozorami spokoju.
- No to miłego roku, Fiono!
W odpowiedzi się uśmiechnęłam, a
zaraz potem wykonałam obrót i postawiłam stopy we wnętrzu pociągu. Minęłam
zagubionych pierwszoroczniaków, wsuwając się do pierwszego wolnego przedziału.
Zwróciłam twarz w stronę okna, za którym widziałam machającego do mnie ojca.
Pokręciłam rozbawiona głową.
- Fiona, kochanie! – Moją uwagę
odwrócił radosny okrzyk. Do środka weszła szczupła, ładna, opalona dziewczyna. Po jej ramionach spływał wodospad brązowych włosów, utrwalony niewidzialnymi drobinkami lakieru.
- Debby! – Momentalnie wstałam i ciepło
przytuliłam na powitanie przyjaciółkę. Zawsze te dwa miesiące rozłąki drążyły mi w sercu małą dziurę tęsknoty, która dopiero w tej chwili się zapełniała. Uśmiechnęłam się, choć moje oczy powędrowały ku wejściu. - A jest tam gdzieś Bradley?
- Pewnie tak, ale chyba woli męskie
towarzystwo. – Moja towarzyszka mrugnęła do mnie, a ja usiłowałam kolejnym uśmiechem
zatuszować rozczarowanie na wieść o tym, że nasz kolega nie będzie w tym roku
jechał z nami. Rozumiałam jednak, że na pierwszym miejscu stawiał swoich
znajomych z Gryffindoru.
- Jego strata – mruknęłam,
rozkładając się wygodnie na siedzeniu. Debby wyjęła z walizki Czekoladowe Żaby,
na zmianę wrzucając je do ust i opowiadając o swoich wakacjach. Należała do osób rozmownych, więc czuła się teraz w swoim żywiole. Nauczyłam się przymykać oko na jej gadatliwość, która była mi dość na rękę, bo sama miałam tendencję do małomówności. Potrafiłam z kolei słuchać, a zatem z zainteresowaniem przypatrywałam opowiadającej przyjaciółce.
Chciałam zapamiętać tę chwilę. Nie
tylko obraz ostatniej podróży do Hogwartu, ale też otaczającą go beztroskę.
***
Nad Hogsmeade ktoś rozciął burzową
chmurę, a z niej posypały się koraliki deszczu, uderzające nieprzyjemnie o moją
głowę, ramiona i policzki. Podirytowana naciągnęłam kaptur aż po samo czoło.
Stłoczeni uczniowie czekali na swoją
kolej, aby wsiąść do powozów, a tymczasem rozpadało się na dobre. Poprzez
strugi wody widoczność była dość ograniczona, dlatego nie mogłam siebie winić,
że zgubiłam Debby. Jeszcze chwilę temu stała obok mnie, ale gdy udało mi się
zająć miejsce w powozie, nigdzie jej nie widziałam. Stawiałam na to, że utknęła gdzieś
pośród morza czekającej młodzieży. No trudno, spotkamy się przy stole Krukonów.
Ponieważ nie miałam nic lepszego do
roboty, rozejrzałam się po zebranych w powozie ludziach, szukając znajomych
twarzy. Większość moich chwilowych towarzyszy stanowili Puchoni. Tylko siedzący
obok mnie chłopak miał szatę ozdobioną zielono – srebrną naszywką, a więc pochodził
z Domu Węża. Po wysokiej sylwetce, dość długim nosie i wysuwających się spod
kaptura brązowych włosach, poznałam, że mam przyjemność z moim rówieśnikiem - Barty’m
Stone’m.
Chłopak widocznie dostrzegł, że
wbijam w niego wzrok, bo nie tylko odpowiedział tym samym, ale również przedarł
się głosem przez szmer deszczu.
- Cześć, Fiona.
- Cześć. – Mój ton zawierał tylko
uprzejmość. Niewiele mogłam rzec o tym Barty’m, gdyż był osobą niewyróżniającą
się z tłumu i zamkniętą w sobie, lecz wiedziałam, że nie muszę się obawiać z
jego strony obelg czy innych złośliwości. Jeżeli miał w sobie typową ślizgońską
naturę, to mocno skrywał ją pod maską porządności.
- Jak minęły ci wakacje? – On
również zwracał się do mnie uprzejmie, wręcz przyjacielsko. Starałam się nie
unieść brwi ze zdumienia.
Ja i on w żadnym stopniu się nie
kolegowaliśmy. Można policzyć na palcach jednej ręki ilość rozmów, które
przeprowadziliśmy w ciągu tych sześciu lat szkolnych. Nie wiedziałam prawie nic o nim,
ani on prawie nic o mnie. Byliśmy osobnymi istnieniami, skąd więc u niego takie
zainteresowanie moim życiem? Nikt mu nie kazał zaczynać tej konwersacji.
A może po prostu chciał być miły?
- Bardzo dobrze. Pojechałam z tatą
do Francji – wyznałam, bacznie obserwując jego twarz. – To piękny kraj.
- Domyślam się. – Na jego ustach
pojawił się cień uśmiechu. - A twojej mamy z wami nie było?
Z jego głosu nie emanowała
wścibskość, tylko zwykła ciekawość, której uzasadnienia jednak nie mogłam
znaleźć.
- Cóż…- Spuściłam wzrok na swoje
kolana, dotknięta zakłopotaniem. W obliczu takich pytań zachowywałam się zawsze tak samo, mimo dużego
upływu czasu. Kruchość mojej psychiki bywała przerażająca. – Moja mama nie żyje.
- Przykro mi. Mam nadzieję, że moje
pytanie cię nie uraziło. Nie chciałem…- urwał, swoją miną zdradzając zmieszanie.
Jego słowa w dalszym ciągu osnute były grzecznością i szczerością, a zatem
wcale nie czułam zirytowania, które zwykle towarzyszyło rozmowom o mojej
rodzicielce.
Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam
się smutno.
- Kiedy ją straciłaś? – Uderzyła we
mnie kolejna fala zdziwienia, gdyż teraz ton chłopaka podchodził pod
delikatność.
- Przy moim porodzie. Umarła, gdy ja
się urodziłam. – To wyznanie przyszło mi z dziwną lekkością, którą Stone najwyraźniej
rozprószył wokół mnie, niczym zaczarowane płatki śniegu.
- Jaka ona była?
- Z tego, co opowiadał mi tata,
wnioskuję, że charyzmatyczna i czarująca. Żałuję, że nie mogłam jej poznać. –
Westchnęłam cicho, usiłując przegonić z umysłu skazane na spalenie marzenia.
Chłopak skinął wyrozumiale głową.
- Faktycznie, musi ci być ciężko.
Wychowywanie się bez jednego rodzica, to jak życie bez jednego oka.
Moje oczy nie zdołały skryć w sobie
oczarowania mądrością jego słów. Zaraz jednak zmarszczyłam brwi.
- A właściwie po co…? – urwałam
pytanie, gdyż przerwał mi dźwięk zatrzymujących się kół. Poczułam, że powóz skończył
drgać, a zatem dojechaliśmy do celu. Za
ścianą deszczu dostrzegłam zarys potężnej budowli, którą traktowałam jak swój
drugi dom.
Barty dmuchnął mi w twarz krótkim,
ciepłym uśmiechem i jako pierwszy wyskoczył z powozu, zostawiając moje serce z
mozaiką zaskoczenia, niepewności myśli i tęsknoty za matką.
***
Witam wszystkich, którzy weszli na mojego nowego bloga i przeczytali powyższą notkę :)
Mam nadzieję, że pomimo braku akcji, lichej długości i wprowadzającego charakteru, rozdział Wam się podobał i zostaniecie na dłużej. Zdaję sobie sprawę, że wymyślone przeze mnie postacie nie są tak ciekawe, jak te z oryginału, no ale nie można wiecznie trzymać się tego samego. Przynajmniej kanon nie będzie zgrzytał ;)
Wszelkich informacji o blogu szukajcie w odpowiednich zakładkach.
Jeśli ktoś chce być powiadamiany, zapraszam do wpisania się do podstrony po prawej ;)
Pozdrawiam :)
Witaj, moja droga!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze chciałam Ci serdecznie podziękować i pogratulować stworzenia własnych postaci. Uważam tak jak Ty, że to zaoszczędzi sporów na temat kanonu.
Główna bohaterka wydaję mi się być dość miłą osóbkę, może aż za bardzo skrytą. Ogolnie polubiłam ją, choć nieco zirytował mnie fakt, iż jak Stone do niej miło zagadał, to już nie wiadomo co chce z nią wyprawiać.
Oczywiście, ten fakt był być może troszkę nienaturalny, jednakże mogła wziąć pod uwagę to, że siedzieli ze sobą w powozie. To nic dziwnego, że nie chciał podróżować niczym emigrant w milczeniu :)
Choć możliwe, że Stone ma względem niej jakieś ukryte, zamaskowane plany. Hm.. tego nie wiem ;D
Ogólnie rzecz biorąc Bradley wydał mi się postacią, która odegra jeszcze rolę w życiu Fiony. Czyżby nie była to tylko zwykła znajomość? :)
Przypomniała mi się piosenka: ,, Krum [Bradley] , ja Cię kocham, do Ciebie szlocham". Przepraszam, już mi lepiej :)
______________________
Bardzo ładne opisy, nie przynudzałaś, choć ja osobiście jeszcze troszkę bym ich tam umieściła. Nie dlatego, że jest ich za mało, po prostu, tak dla dodania smaczku :)
Rozdział pomimo, że nie zawierający zbyt dużej dawki akcji, nie był nudny, mogliśmy poznać bohaterkę, jej przyjaciołkę i długonosego, nieco tajemniczego Stone'a.
Pozdrawiam,
Sweetness
P.S Bardzo nastrojowy szablon, cieszę się, że udało Ci się taki świetny znaleźć.
Dziękuję za wszystkie pochwały, kochana ^^
UsuńJeśli chodzi o Fionę, to owszem, zachowała się zbyt podejrzliwie, choć intencje Barty'ego nie były takie niewinne. Dziewczyna jednak należy do osób przewrażliwionych i tyle ;)
Cieszę się, że ,,wyniuchałaś'', że znajomość z Bradley'em nie jest dla Fiony taka zwykła ;) Jeszcze będzie się działo.
,,Długonosy Stone'' - niezła ksywka, choć za niedługo tak go Wam przedstawię, że nie będziecie myślały o jego nosie, który swoją drogą nie jest aż tak długi, aby był źródłem jego przezwiska. No ale mniejsza z tym :P Trzeba się w końcu czymś wyróżniać.
Pozdrawiam i cieszę się, że to Ty jako pierwsza skomentowałaś mojego bloga ^^
nie skończyłaś jeszcze pierwszego bloga, a już piszesz następny ? bez obrazy ale uważam, że tak samo jak w przypadku tamtego w połowie skończą Ci się pomysły na notki i będziesz spławiać czytelników jakąś ściemą, że "masz notkę ale nie jest doszlifowana na tyle aby ją dodać" .... tak samo jak wcześniej tak i teraz się wypalisz w połowie....
OdpowiedzUsuńps. kiedyś byłam Twoją wierna czytelniczką i uwielbiam to co napisałaś, ale po prostu się na Tobie zawiodłam ....
Przykro mi.
UsuńPrzykro mi, że oceniasz mnie, choć wcale nie wiesz, co siedzi w mojej głowie oraz jakie są powody, z których to jeszcze nie dodałam notki. Rozumiem, że Twoje rozgoryczenie i rozczarowanie, ale ja też jestem tylko człowiekiem, w dodatku mam na głowie olimpiady i egzaminy(jutro zaczynają się moje próbne! Więc najbliższe trzy dni trzeba odhaczyć).
Po pierwsze, nie można mieć dwóch blogów na raz? Nie widzę problemu, niektórzy mają po trzy albo i więcej. I chyba sama ocenię, czy moja wena się wypaliła.
Po pierwsze, NIGDY nie powiedziałam, że zawieszam Dramione. Tamto opowiadanie jest dla mnie ważne, a pomysłów do niego mam całe mnóstwo, jeszcze na 30 rozdziałów albo i więcej, więc o to nie musisz się martwić. Po prostu na razie jakoś nie mam czasu i weny, aby je ,,doszlifować'' i mówię to szczerze. Piszę dla przyjemności, zatem jaki sens ma poprawianie notki na siłę? Będzie jak będzie. Przepraszam, że musicie czekać. Nie należy mnie jednak posądzać o kłamstwo i już od razu skreślać.
No dobra, pokrzyczałam sobie. Rozumiem Twój tok rozumowania, jednak i tak jestem zła za takie ocenianie ,,z góry''. Dodam nową notkę na Dramione, obiecuję Ci to. Mam nadzieję, że dasz mi jeszcze szansę.
A ja czytam i Dramione i ten blog . I skłamałabym gdybym powiedziała , że zawiodłam się lub coś . Moim zdaniem oba są dobre , choć ten ma dopiero 2 rozdziały . Sama prowadziłam kiedyś bloga i wiem , że to wcale nie takie łatwe . Brak czasu , czasami weny . Dlatego po prostu czekam na kolejne rozdziały z cierpliwością . ; )
UsuńDziękuję za podanie linku na tego bloga. Po pierwszym rozdziale jestem bardzo zadowolona i nie czuję niedosytu jak to czasami się zdarza. Piszesz bardzo barwnym językiem, stosujesz wiele pięknych słów i bardzo dokładnie opisujesz uczucia (zdziwienie, smutek, zakłopotanie itp.). Jednak w oczy rzuciły mi się dwa błędy, które moim zdaniem wypadałoby poprawić.
OdpowiedzUsuń"W pewnej chwili spojrzałam w jego oczy, a w drugiej pocałowałam go w policzek" - zamiast "pewnej" powinnaś napisać raczej "jednej", ponieważ pasuje to do dalszej części zdania :)
"Nad Hogsmeade ktoś rozciął burzową chmurę" - zamiast "rozciął" pasowałoby tutaj "rozciągnął" lub "rozpiął"
Tak więc nie pozostaje mi nic innego, niż czekanie na drugi rozdział.
Serdecznie pozdrawiam, Asuria ;**
PS. Jeżeli masz czas i ochotę, zapraszam na moje blogi :)
[rodziny-sie-nie-wybiera-rose-weasley.blogspot.com]
[zburzyc-monotonie.blogspot.com]
Dziękuję za zainteresowanie się moim blogiem i miłe słowa, to dla mnie dużo znaczy ^^
UsuńJeśli chodzi o pierwszy błąd - zgadzam się. Już wcześniej coś mi nie pasowało w tym zdaniu, teraz już wiem co ;)
Natomiast drugi błąd dla mnie nie jest błędem ;) Bo nie chodziło mi o to, że na niebie pojawiła się chmura, tylko właśnie, że została rozcięta, a z tego ,,rozcięcia'' wylały się krople deszczu ;)
W podzięce wpadnę na któryś z Twoich blogów.
Pozdrawiam :)
Witaj !
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że z lekkim dystansem kliknęłam na link do Twojego bloga. Nie wiem czemu. Może taki dzień, że wkurza mnie spam?
Złe odczucia jednak odeszły równie szybko jak się pojawiły. Z każdym słowem zachwycałam się coraz bardziej. Masz dobry styl pisania i nie zauważyłam chyba żadnej literówki za co kolejny plus.
Moją sympatię zdobył Barty. Okaże się później, czy to dobry, czy zły charakter. :)
Zauważyłam, że lubisz dawać ludziom mniej pospolite imiona.
Pozdrawiam !
Mnie też spam denerwuje, no ale trzeba się jakoś reklamować ;)
UsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się podobało! A najbardziej mnie raduje, że polubiłaś Barty'ego - to dla mnie ważna postać i chcę ją przedstawić jak nalepiej.
Idąc za wzorem Rowling, wysiliłam się na coś mniej szablonowego niż Anne czy Claire. W myśl zasady niepospolite imię - niepospolita osoba ;)
Pozdrawiam.
Bardzo mnie zaciekawiło wprowadzenie do opowiadania na podstawie sagi Harry Potter własnych postaci. Jako że lubię oryginalność, zapoznałam się z treścią zakładek i wiem jedno: będę czytać. Co prawda odrobinę razi mnie nadanie dwóm męskim bohaterom podobnie brzmiących imion (choć sama w swoim opowiadaniu posiadam aż trzech delikwentów o mieniu na S), aczkolwiek są one ładne i niepospolite. Masz lekki i czarujący styl pisania, a choć zaczęłaś typowo - podróż do Hogwartu - jestem pewna, że szybko poradziłabym sobie z postem o parokrotnej długości tego. Na razie postaci są dla mnie jedną wielką niewiadomą, nie jestem pewna, czego właściwie oczekiwać, ale jestem ciekawa ciągu dalszego. Na razie poczułam więź z Fioną, ponieważ moja bohaterka również wychowywana jest przez ojca (z tym, że matka porzuciła rodzinę, a nie umarła). Nie wpisuję się do subskrypcji, będę obserwować. Pozdrawiam serdecznie i, gdybyś miała chęć, zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńwww.gryfonka-na-tropie.blogspot.com
Bardzo dziękuję za taką pozytywną, motywującą ocenę ^^
UsuńMówiąc szczerze, racja, dwóch chłopaków o imieniu na ,,B'' też trochę mi nie pasuje, ale nie zrobiłam tego specjalnie. Po prostu nadałam im imiona, które mi się wydawały najtrafniejsze, a dopiero potem zobaczyłam, że są na tą samą literkę. No trudno ;) Myślę, że po paru notkach przestaną wam się mieszać.
Postaram się przeczytać Twoje opowiadanie, bo także zapowiada się ciekawie i w dodatku widzę, że oba nasze blogi łączą pewne podobieństwa, chociażby pod postacią wychowywania przez ojca. Daj mi trochę czasu, a przeczytam całość ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Hańba ci za to, że mi nic nie powiedziałaś o tym, że dodałaś pierwszą notkę! Zginiesz śmiercią długą i bolesną... xD
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że intryguje mnie twoja nowa historia ;))
Pierwszy rozdział jest ciekawy, a po przeczytaniu opisu bloga zastanawia mnie, jaki sekret skrywa ojciec Fiony, tym bardziej, że na pierwszy rzut oka wydaje się sympatycznym gościem :) Ślizgon okazujący współczucie? Jeszcze bardziej zastanawiające ;P Ciekawe, dlaczego Barty okazał Krukonce takie zainteresowanie.... dobra, wciąż nie mogę się nadziwić jego serdeczności i doszukuję się w tym wszystkim drugiego dna xD
Szkoda mi Fiony ze względu na matkę... coś mi mówi, że ten sekret ojca Fiony ma związek z tą kobietą, ale to samo "coś" błędnie podpowiedziało mi dzisiaj na kartkówce z chemii xD Więc lepiej "cosia" dzisiaj nie słuchać... ;)
Pozdrawiam cieplutko w mroźny jesienny wieczorek :*
Jak to Ci nie powiedziałam? Zostawiłam informację w spamowniku na Twoim blogu, bo już mi się nie chciało logować na forum :P Cieszę się, że znalazłaś czas i wpadłaś do mnie ^^ Twoje przeczucie tym razem jest trafne.
UsuńPozdrawiam :*
Och, zwracam honor - nie zauważyłam powiadomienia wśród całego bałaganu, jaki powstał na moim blogu xD
UsuńStrasznie mi się podoba, zarówno ten blog, jak i Dramione ;) Masz niesamowity styl pisania - składny,łagodny,kolorowy. Gdy czytam niektóre zdania, to zaskakuje mnie sposób, w jaki zostały napisane. Często łapie sie na tym, ze próbuje zakodować sobie w pamięci, jak coś fajnie można napisać, wzorując się na Tobie. Gratuluje Ci, i życzę sukcesów, które na pewno się pojawią ;)
OdpowiedzUsuńPS>. Gdybyś chciała, możesz wpaść do mnie, ale niestety nie pisze o HP :( mój blog: omethis.blogspot.com
Dziękuję! Bardzo mi się zrobiło miło, gdy przeczytałam, jak określasz mój styl ^^
UsuńJak znajdę czas to zerknę na Twojego bloga.
Pozdrawiam.
Myślę, że zostanę u Ciebie na dłużej. Bardzo mnie zainteresowałaś tym opowiadaniem. Lubię sytuację, w którym pojawia się ktoś z Domu Węża i ktoś z innego domu i rodzi się między nimi uczucie (no, oprócz paringu Draco&Hermiona, bo ta para mnie jakoś nie przekonała, niestety, to był jeden z powodów dla którego stworzyłam blog o Astorii) Bardzo mnie to ciekawi, dlaczego chłopak zaczął rozmowę taką niezręczną dla Fiony tematem. Pewnie tęsknota na matką się podwoiła tą rozmową.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o powiadamianie, to raczej mnie będę się zapisywać. Teraz obserwuje Twojego bloga, więc będę wiedziała, kiedy pojawi się u Ciebie coś nowego:)
Całuję:*
Dziękuję serdecznie za zainteresowanie ^^ Cieszę się, że Ci się podobało.
UsuńPozdrawiam :*
Przepraszam, że dopiero teraz ;c Jestem złą czytelniczką.
OdpowiedzUsuńJuż zdążyłam zapomnieć, jak przyjemny masz styl pisania. Lekki, nie nudzący. Stanowczo za dużo czasu minęło, od mojej ostatniej wizyty na jakimś Twoim opowiadaniu ^^
Szczerze mówiąc, niewiele mogę powiedzieć na początek. Ale jestem zainteresowana. Nowe postacie umieszczone w specyficznym czasie. Z pewnością nie będzie nudno.
Podobał mi się nastrój tego rozdziału. Niby wszystko takie zwyczajne, normalne, a jednak czułam jakieś takie "ale". Coś było nie tak, coś mi nie grało. Nie wiem, może to moja spaczona psychika, może świadomość czasu w jakim się to odgrywa, może wprowadzenia. W każdym razie jestem jakoś zaintrygowana. Co może się wydarzyć, żeby było taką przestrogą?
Dobra, dobra. Wracam już, bo się zapędziłam XD
Ten chłopak, Barty Stone, wydaje mi się podejrzany. Jakoś ta jego bezinteresowna uprzejmość mi nie leży, to w końcu Ślizgon... Ach te stereotypy!
Zakończę swoją chaotyczną wypowiedź. Obiecuję, że następna będzie bardziej ogarnięta. Opowiadanie jak najbardziej dodaję do linków i idę się wpisać na listę powiadamianych. Czyli możesz się mnie tu spodziewać ;>
Pozdrawiam!
Nic się nie stało, cieszę się, że w ogóle znalazłaś czas i tu weszłaś ^^
UsuńDziękuję bardzo za miły komentarz, który wcale nie był taki chaotyczny ;) Powiem, że Barty nie jest stereotypowym Ślizgonem, a jednak...:P
Pozdrawiam serdecznie :*
Przeczyatłma opisy w bohaerach i mam poważne podejrzenia wobec Barty'ego. Choć właściwie szkoda, byłoby ciekawiej, gdybym o niczym nie wiedziała. Barty wydaje się bardzo ciekawym bohaterem.
OdpowiedzUsuńOgólnie: ciężko jeszcze się już teraz wypowiadać o fabule, ale szczerze to nie zapowiada się zbyt ciekawie, może właśnie z powodu tego, ze nie będziesz się skupiała na kanonicznych, tak żywych przecież i barwnych postaciach, choć ... wojna... wybory bohaterów... uwielbiam to! Mam nadzieje, że dobrze poprowadzisz ta historię, zawsze przyjemnie się czyta Twoje twory.
Na marginesie: szablon i tekst po prawej.. genialne!
Miło mi, że zechciałaś zainteresować się i tym moim blogiem :)
UsuńRozumiem Twoją postawę - gdybym była na Twoim miejscu, też tak średnio ciekawiłyby mnie losy wymyślonej przez kogoś postaci. Chcę jednak powiedzieć, że to nie jest takie typowe potterowe opowiadanie. Można rzec, że jest fanfickiem pół na pół. Świat jest kanoniczny, reszta moja. Oczywiście wiem, że lepiej czyta się o postaciach Rowling, zgadzam się z tym, lecz jak mówiłam, trzeba spróbować czasem czegoś nowego ;) Mam nadzieje, że spodoba Wam się historia, charaktery postaci, przekaz...Na nic więcej nie można liczyć.
Na zachętę dodam jednak, że Fiona nie jest bohaterką całą wziętą z powietrza - w jej żyłach płynie krew jednego z kanonicznych bohaterów...Ale cicho sza ;)
Pozdrawiam :)
Cudnie, jak zwykle ;)
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalny pomysł, na 100% będzie ciekawie :)
Krukon i Ślizgon, hm.. całkiem dobrana para ^^
Czekam na więcej.
Pozdrawiam
Jula
Dziękuję za ciepłe przyjęcie mojej historii ^^
UsuńPozdrawiam.
Bardzo fajny rozdział, coś czuje, że z tym chłopakiem to jakaś akcja się będzie dziać, prawda? Szkoda, że Fiona straciła mamę w taki sposób, w sumie ja bym się trochę obwiniała, że to przeze mnie mama umarła, fajnie, że jej ojciec ją nie traktował jakoś gorzej, że jej nie obwiniał. Ślizgon musi być naprawdę przystojnym chłopakiem, ale nie wierzę w to, że nie miał w tym swoich ukrytych intencji.
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych, czekam na kolejny rozdział. Nie mogę się już doczekać! No i śliczny szablon, ten motylek jest cudowny ^ ^
Przy okazji zapraszam do siebie na http://corka-severusa.blogspot.com/
Ah i dodaje do linków jeszcze oczywiście ;)
UsuńDziękuję. Bardzo się cieszę, że Cię zainteresowałam :)
UsuńMasz rację, Barty nie został wprowadzony przypadkowo. Jeśli chodzi o jego urodę to jest to kwestia gustu. Nie chciałam go ukazać jako kolejne zakazane ciacho ze Slytherinu. Aczkolwiek w moich wyobrażeniach nie jest brzydki :P
Pozdrawiam serdecznie.
Ja cię podziwiam, bo według mnie trzeba mieć ogromny talent, by wymyślić i odpowiednio wprowadzić nieznanym nikomu bohaterów do historii, by okazała się ona ciekawa (sama w swoim opowiadaniu miałam odwagę wprowadzić jedną, nową bohaterkę do znanych wszystkim postaci) A Harry'ego Pottera ciężko pobić, jednak mimo braku akcji, o której wspomniałaś to opowiadanie przypadło mi do gustu. Nie wiem czemu, ale od razu polubiłam główną bohaterkę i ciekawi mnie bardzo, jak rozwiną się jej relacje z Barty'm. ;)
OdpowiedzUsuńDodaje do linków i pozdrawiam,
L.
Zapowiada się super :) Uwielbiam tajemnicze, męskie postacie, a jej pociągowy rozmówca wydaje się być naprawdę ciekawym bohaterem.
OdpowiedzUsuńŻal mi Fiony, nie wyobrażam sobie życia bez matki, to musi być przykre, zwłaszcza, że dziewczyna potrzebuje kobiecego wzorca i autorytetu.
Pozdrawiam!
Trafiłam na bloga przez zupełny przypadek, ale zostanę na pewno. Masz bardzo ciekawy styl który jest lekki ale zarazem pozwala on dobrze zapoznać się z sytuacją. Podoba mi się również nieprzeciętność bohaterki (choć imię Fiona zawsze, ale to zawsze na pierwszym miejscu będzie kojarzyło mi się z Fioną ze Shreka ;P ale to mało ma do rzeczy). Zaraz biorę się za dalsze czytanie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo zainteresowanie :)
UsuńTak, mnie również imię Fiona kojarzy się z ukochaną Shreka, ale równocześnie bardzo mi się podoba, bo jest charakterystyczne.
Życzę miłej lektury ;)