1
września, 1995
Przyjemnie było znów znaleźć się
pośród przytulnych, niebieskich czterech ścian dormitorium, w których ukrywały
się odłamki niezapomnianych chwil. Powitałam moje łóżko jak dawnego przyjaciela,
rzucając się w jego ramiona z uśmiechem
Debby Kidam oraz Alexa Clearwater - moje
współlokatorki - zrobiły to samo. Każda
z nas była wyczerpana dzisiejszym dniem i ostatnie kawałki energii zużyła na
przebranie się w piżamę. Wystarczyło, że zamknęłam oczy, a już odpłynęłam w
sen.
Do mojego snu wdarł się Harry
Potter, biegnący w moją stronę i wyrzucający z ust zdenerwowane krzyki. Chłopak
był ode mnie o dwa lata młodszy, ale teraz w jego zielonych oczach dostrzegłam
śmiertelną powagę, która nadała mu dużo starszego wyglądu. Wokół nas ciemność
roztaczała coraz większy krąg, a nie licząc jego głosu, w powietrzu wisiała
upiorna cisza, gotowa runąć na nas z piskiem, niczym stado krwiożerczych
nietoperzy.
- Voldemort tu jest! Powrócił!
Uciekaj! – wreszcie zrozumiałam wrzaski Pottera i oblało mnie przerażenie.
Podświadomie czułam, że nadchodzi coś złego. Chciałam wykonać polecenie
krzyczącego, jednakże mięśnie moich nóg zamieniły się w konsystencję betonu,
która utrzymywała mnie w więzach unieruchomienia.
I nagle chłopak przede mną się
zmienił. Czarne kosmyki pojaśniały, oczy nabrały barwę nieba, klatka piersiowa
się rozszerzyła. Oddychałam z trudem, a Bradley wyciągał ku mnie dłoń, jakbym
była małym, przestraszonym zwierzątkiem.
- Fiona, spokojnie, nic ci się przy
mnie nie stanie – wyszeptał z takim płomieniem czułości, że moje ciało zmiękło,
zaczęło się roztapiać, zamieniać w wosk. Blondyn wziął w ręce to, co jeszcze ze
mnie zostało i pocałował namiętnymi wargami.
Świat zwolnił swój bieg. Ciemność
rozproszyła się po jego kątach. Powietrze wypełnił cudowny spokój, po którym
dryfował mój umysł przez pozostałą część nocy.
***
2
września 1995
Rano byłam jak poruszające się
ciało, którego mózg jeszcze śpi. Z trudem rozczesałam moje ciemne pukle i
kosmetykami pozbyłam się oznak senności z twarzy. Debby nie wyglądała lepiej
ode mnie, choć miałam wrażenie, że jej orzechowe oczy błyszczą większą
przytomnością.
Przebudzający deszcz spłynął na mnie
dopiero na pierwszych zajęciach – eliksirach.
Prowadził je wiecznie odziany w
płaty ciemności profesor Snape. Jego zimne i przenikliwe oczy dla większości
były wystarczającym bodźcem, aby wrócić do rzeczywistości, ja jednak stanowiłam
wyjątek, opierając się ,,urokowi’’ mężczyzny. Oczywiście i mnie swoim
spojrzeniem potrafił wprowadzić w zakłopotanie, lecz miałam tarczę obronną,
utkaną z faktu, że naprawdę dobrze radziłam sobie z warzeniem eliksirów i nigdy
jeszcze nie zawaliłam receptury. Snape widocznie odnotowywał to z uznaniem i
zostawiał mnie w spokoju.
A zatem moja energia wróciła nie z
powodu nauczyciela, a za sprawą dzielenia tych zajęć z Gryfonami. Widok Bradley’a
na porannej lekcji rozlał ciepło po moim przyśpieszającym pracę sercu. Na twarzy
chłopaka też osiadły się małe symptomy senności, jednakże w jego oczach płynęła
siła i zapał do zmierzenia się z kolejnym rokiem nauki. Postanowiłam, że wezmę
z niego przykład.
Ja i Debby zajęłyśmy miejsca tam,
gdzie zawsze – w trzyosobowej ławce pod ścianą. Założyłam, że Bradley będzie
się trzymał swoich kolegów z Domu Lwa, więc nie mogłam ukryć zdumienia, gdy
chłopak wyrósł przed naszym stanowiskiem z uśmiechem na ustach.
- Witajcie, dziewczyny – odezwał się
z nutą wesołości. Jego wzrok przejechał szybko po Debby, a potem spoczął na
mnie na wieki. Jakby był malarzem, ona nieistotną smugą kolorów, a ja
wymagającym uwagi obiektem. – Nie obrazicie się, jak z wami usiądę?
W normalnej sytuacji wpierw wymieniłabym
porozumiewawcze spojrzenie z przyjaciółką, aby zobaczyć, czy ona również jest
za. Teraz jednak bez żadnego uzgadniania skinęłam głową. Radość w środku mnie
aż piszczała.
- Nie obrazimy się – zapewniłam z
uśmiechem, dopiero teraz zerkając na Debby. Na całe szczęście w twarzy
dziewczyny nie doczytałam się zirytowania – w końcu blondyn był i jej przyjacielem.
Oczy Krukonki spokojnie lustrowały Gryfona,
wyciągającego z torby podręcznik i kładącego go na ławce, tuż przy moim.
Serce waliło mi jak dzwon, ale wiedziałam, że wybija on bardziej rytm
szczęścia, niż zdenerwowania – w końcu cały rok będzie mi dane czuć cudowną
obecność Bradley’a obok mnie.
- A dlaczego nie usiadłeś z
Kennethem? – odezwała się po chwili Debby, ściszając swój głos do szeptu,
bowiem Snape rozpoczął swoją mowę na temat klasy owutemowej i za wszelkie
zakłócenia był gotów odebrać punkty. Powinnam słuchać jego słów, lecz teraz
swoją uwagę skupiłam na moich towarzyszach z ławki.
Zastanawiało mnie, skąd Debby
wiedziała, że to Kenneth jest najbliższym przyjacielem Bradley’a. Nie było to
takie łatwe do określenia, gdyż blondyn miał wielu znajomych i tylko pod lupą
uważnej obserwacji mogło się dociec prawdy. A ja wiedziałam, że panna Kidam –
Merlinowi dzięki – nigdy nie była zainteresowana Gryfonem. Oczywiście naszą
trójkę łączyło wiele wspólnych chwil, zwłaszcza datowanych na koniec szóstej
klasy, jednakże…Debby ciągle zajmowała się biegiem przez świat, wchłanianiem
rytmów zabawy, smakowaniem nowych chłopaków. Może wśród nich znalazł się
Kenneth i to stąd wiedziała o jego przyjaźni z Bradley’em?
Bardzo lubiłam Debby i wykazywałam
zrozumienie do jej postępowania, ale zawsze miałam wrażenie, że ta dziewczyna
jest lawirującym płatkiem śniegu, który nie potrafi się ustatkować. Tylko nasza
przyjaźń była jak gruba nić stałości i niezmienności. Wszystko inne w oczach
Krukonki przypominało cienkie nitki, które zawsze można zaczepić o kogoś lub
przeciąć.
- Bo nie trzymam się kurczowo jednej
osoby – odpowiedział na zaległe pytanie Bradley. Jego kąciki ust uniosły się w
górę, a twarz Debby rozświetliło zrozumienie. Zdawało mi się, że w jej oczach
zamigotała ulga, ale ten moment był tak ulotny, że nie mogłam na nim oprzeć
wiary.
Rozciągnęłam usta w mimowolnym
uśmiechu, który jednak nie zdradzał wdzięczności, jaką czułam w stosunku do
Gryfona za to, że wybrał nas dwie, choć pewnie każdy przyjąłby go pod skrzydła
swojej ławki. No, uściślając - każda dziewczyna.
- Nie ciesz się – Oszołomiła mnie
bliskość Bradley’a w tej chwili. Dosłownie czułam dotyk jego cichego głosu na
płatku mojego ucha. Zalała mnie fala ciepła, ale wcale nie było to niemiłe
uczucie. – Usiadłem tu tylko dlatego, żeby móc od ciebie ściągać.
Oczywiście wiedział, że mam talent
do eliksirów. Oczywiście zawsze mu chętnie pomogę, gdyby miał jakiś problem z
napojami magicznymi. Oczywiście on teraz żartował.
Obróciłam głowę w jego stronę i zatopiłam
oczy w błękitnym morzu tęczówek chłopaka. Nie wypowiedziałam ani słowa riposty,
ale nasze intensywne spojrzenia zawiesiły między nami nić połączenia. Kochałam
to uczucie.
Na minus trzeba było jednak spisać
to, że dotarły do mnie tylko strzępki informacji, które chciał nam przekazać
Snape.
17
wrzesień 1995
W tym roku obecność Bradley’a odciskała na mnie jeszcze mocniejsze
piętno, niż w zeszłym. Opętywał moje myśli, spojrzenia, a nawet oddechy.
Czy czułam się z tym źle?
Po części.
Z jednej strony byłam zła, że
pobudza i zniewala mnie w taki sposób, ale z drugiej cieszyłam się, że doznaję poczucia
sensowności. Inni mogli być nieco niezadowoleni, że skończył się okres
lenistwa, że muszą wysłuchiwać paplaniny nauczycieli, że będą zmuszeni tkwić na
lekcjach przez kilka najbliższych miesięcy. Ja tego tak nie odczuwałam. Nie
przejmowałam się tymi sprawami. Dla mnie ważne było to, że mogę zobaczyć
Bradley’a, że będę mieć możliwość przebywania obok niego, że będą nam pisane
kolejne rozmowy, uśmiechy i spojrzenia. To jego postać wszczepiała sens we
wszystkie elementy życia szkolnego. Kochałam tutaj być także ze względu na
niego. Był moją mocą, energią, zasilaczem.
Nie chciałam zrywać tych kabli. Co
najwyżej przypiąć kolejne.
W ciągu następnych kilku dni
wyodrębniło we mnie kilka faz. W obecności Bradley’a tryskałam ożywieniem. Bez
jego widoku czułam lekkie znużenie. A wieczorami wypełniało mnie
zamyślenie.
Debby zwróciła uwagę na mój dziwny
stan. Znała mnie zbyt dobrze, by nie zauważyć, że moje myśli kręcą się wokół
konkretnej osoby. Pewnej nocy, gdy obie już leżałyśmy przykryte kołdrą,
zapytała, czy jakiś chłopak wpadł mi w oko.
Spodziewałam się tego pytania
wcześniej, czy później, lecz moje ciało i tak nieco zesztywniało z napięcia. Nie
chciałam jej okłamywać, ale czułam, że najważniejszą prawdę muszę schować w
sobie.
- Owszem, ale nie zdradzę imienia –
mruknęłam, nie umiejąc ukryć zawstydzenia.
- A czy zdradziłaś już temu
szczęśliwcowi swoje uczucia? – przyjaciółka podpierała się na łokciu i wwiercała
swoje orzechowe, przeplecione zaciekawieniem oczy w moją zarumienioną twarz.
- Jeszcze nie – spuściłam wzrok. -
Nie wiem, czy powinnam.
- Powinnaś! Milczenie i czekanie na
jego ruch jest bezsensu. Kobiety muszą same złapać za ster – uśmiechnęła się do
mnie zachęcająco, a ja na poważnie rozważyłam jej słowa. Ona wiedziała, co
mówi, bo miała za sobą kilka związków i wiele doświadczeń z chłopakami.
Przecież Bradley sam się nie domyśli…Muszę mu w tym pomóc i kto wie, może jego
odpowiedź będzie pozytywna?
- Ale co, jeśli mu się nie podobam i
tylko zrobię z siebie idiotkę? – oczywiście musiałam dać wypłynąć na wierzch
wątpliwościom.
- Myślę, że uczucie to nie powód do
wstydu. Jeśli on ma w głowie trochę oleju, zrozumie to i najwyżej grzecznie ci
odmówi – Debby wzruszyła ramionami, jakby odrzucenie wcale nie było czymś
bolesnym. Mimo tego dotarła do mnie słuszność jej słów. Miała rację, ukrywanie
prawdy nic mi nie da, a Bradley to porządny chłopak i z pewnością mnie nie
wyśmieje. Muszę tylko wykrzesać z siebie odwagę na spojrzenie mu w oczy.
- Zgoda, zrobię to – szepnęłam, a
potem niespodziewanie przytuliłam przyjaciółkę w podzięce za radę, która nadała
lekkości mojemu sercu.
***
18 września 1995
Nie chciałam jednak zdawać się na
spontaniczność. Musiałam utkać plan, który pozwoli mi w odpowiednim momencie
dokonać przełomu w znajomości z Bradley’em Robbinsem. Potrzebowałam momentu sam
na sam, a tak się akurat składało, że chłopak po południu brał udział w
treningu Quidditcha. Moja chwila miała nastąpić, gdy drużyna skończy grać i się
rozejdzie, dając mi możliwość porozmawiania z przyjacielem.
Muszę przyznać, że stres zjadał
mi wnętrzności przez cały dzień. Obiecałam sobie jednak, że nie zawalę sprawy.
Musiałam przełamać moją nieśmiałą naturę i walczyć o to, co jest dla mnie
ważne
Mogłam iść na trybuny i tam
przeczekać trening, lecz było to zbyt w stylu przyjaciółki, którą już dłużej
nie chciałam być. Planowałam zatem po wyznaczonej ilości czasu po prostu wejść
na boisko i zacząć rozmowę, ściągając wszystkie dotychczasowe maski.
Na okres ćwiczeń Gryfonów skryłam
się nad jeziorem i z dala patrzyłam na drewnianą konstrukcję stadionu. Moje
palce bezwiednie gięły skrawek bluzki, aby nie zacząć drżeć ze zdenerwowania. W
myślach ciągle powtarzałam słowa, których zamierzałam użyć w wyznaniu mojego
uczucia.
W końcu na niebie pojawiły się ślady
pędzla, umoczonego w ciemnej farbie. Wiedziałam, że to sygnał do działania, bo
Gryfoni nie będą latać po zmroku.
Pokonałam dzielącą mnie do stadionu
odległość i, choć serce w piersi biło mi coraz głośniej, moje kroki nabierały
pewności. Byłam gotowa wyrzucić z siebie prawdę, tak jak radziła Debby. Jeszcze
tylko chwila i wszystko nabierze jasności.
Na opustoszałym boisku dostrzegłam
zarys jednej, dobrze zbudowanej sylwetki, która musiała należeć do Bradley’a.
Stał odwrócony do mnie tyłem i nie za bardzo wiedziałam, co też on może robić,
skoro miotła leżała u jego stóp, lecz skupiona na moim zadaniu, nie przywiązałam zbytniej uwagi do rozwiązania tej zagadki.
A powinnam.
Byłam już niemal u celu drogi i zamierzałam
wymówić jego imię, gdy wołanie zamarło mi na ustach, jak struchlała
niebezpiecznym widokiem zwierzyna. Był to zaiste okropny obraz, przeszywający
mi serce, niczym ostry sopel lodu. Zobaczyłam bowiem, że chłopak ma
towarzyszkę, która oplata jego szyję zgrabnymi palcami, a swoje usta łapczywie
wpija w jego wargi. A on także nie pozostawał bierny, błądząc dłońmi wśród pola
jej brązowych włosów.
Ostatki jasnych promieni słońca
pozwoliły mi ujrzeć twarz złodziejki, a odkrycie to zamieniło moje ciało w
nieruchomą rzeźbę.
Dziewczyną, z którą obściskiwał się najbliższy
mi chłopak, była moja najlepsza przyjaciółka – Debby.
Chciałam potęgą swojego krzyku
wzniecić niszczący pożar. Chciałam rzucić na nich bolesną klątwę. Chciałam
rozdzielić ich stykające się ciała i posłać je na dwa różne krańce świata.
Tymczasem żadna z tych myśli nie
doszła do skutku. Stałam jak porażona, czując wypływającą z mojego serca krew.
W moich zielonych oczach gromadziły się krople gorących łez, rozmazując ten
bezlitosny obraz.
Nawet nie wiem, kiedy obróciłam się
i pędem opuściłam stadion. Wiedziałam, że biegłam, choć wcale nie czułam
połączenia z moim ciałem. Zaczęłam pałętać się po sieci korytarzy zamkowych,
nie znając miejsca, które przyniosłoby mi ulgę.
Przez spowijającą mnie mgłę rozpaczy
niespodziewanie przedarł się jakiś głos. Miał w sobie nutę wołania i chyba
wydostał się z męskiego gardła. Ja jednak udałam głuchą, wiedząc, że to nie
Bradley wykrzykuje moje imię.
Później wybuchnął we mnie pożar
gniewu, lecz w tej chwili zatracałam się jedynie w smutku i bólu. Marzyłam, aby
zmienić się w parę i rozpłynąć w powietrzu. Ten cały sens, który roztaczał
wokół mnie Bradley, w tej chwili pękł jak szkło i rozsypał się na milion
kawałeczków.
A ja razem z nim.
***
Notka nieco dłuższa, niż ostatnia, prawda? Mam nadzieję, że powitacie tę zmianę z optymizmem, bo nie mogłam jej przedłużyć i nie zakończyć w tym momencie. Jestem ciekawa, co powiecie ;)
Ponieważ złapałam Was jeszcze przed sylwestrem no to życzę miłej zabawy, a wszystkim młodym pisarkom dużo weny na przyszły rok!
P.S.
Kto już był w kinie na długo wyczekiwanym przez fanów Tolkiena filmie, czyli Hobbicie? Jak wrażenia? :)
Faktycznie, rozdział dłuższy niż poprzednie, jednak bardzo szybko i przyjemnie się go czytało. Po raz kolejny powtórzę, że ten barwny język którego używasz wręcz mnie uskrzydla! A przepiękne metafory, których i w tym rozdziale było bardzo dużo, tak niesamowicie pasują do reszty treści, że jest to wręcz niewiarygodne i niemożliwe <3
OdpowiedzUsuńUczucie głównej bohaterki do Bradley'a rośnie z minuty na minutę. Wciąż nie potrafię uwierzyć, że jej najbliższa przyjaciółka dobrała się do chłopaka, który się jej podoba. Wiem, że nie wiedziała o tak istotnym szczególe, jednak jako prawdziwa przyjaciółka powinna chyba rozszyfrować swoją koleżankę, prawda?
Znalazłam kilka błędów, które mogłabyś rozpatrzeć i wziąć pod uwagę:
"co jeszcze ze mnie zostało, i pocałował namiętnymi wargami." - przed "i" raczej nie powinno być przecinka.
"Witajcie, dziewczyny" - w sumie tutaj chyba też nie powinno być przecinka, chociaż to, że tutaj jest nie robi jakiegoś wielkiego błędu.
"Muszę przyznać, że się stres zjadał mi wnętrzności przez cały dzień." - a tu pozamieniałaś kolejność słów, prawda?
To już chyba wszystko, co chciałam napisać, tak więc pozdrawiam i życzę weny, Asuria ;**
Dziękuję Ci bardzo, cieszę się, że podoba Ci się mój styl :*
UsuńDziękuję też za wytknięcie błędów, już poprawiam :)
Pozdrawiam ciepło.
Bardzo Cie przepraszam, że robię to tutaj, ale u mnie monitor jest strasznie mały i gdy szablon jest za szeroki, po prostu go ucina, więc mam "ucięte" całe menu i te wszystkie informacje, dlatego nie mogę wejść w odpowiednią stronę by Cię tam powiadomić o pierwszym rozdziale u mnie.
UsuńNaprawdę, strasznie przepraszam, że robię to tutaj.
Nic się nie stało, zaraz wejdę na Twój blog :)
UsuńZaskoczył mnie ten rozdział. Nie sądziłam, że tak to się wszystko potoczy. Na początku myślałam, że Fiona powinna być szczera wobec swojej przyjaciółki i powiedzieć imię chłopaka, który jej się podoba, ale teraz doszłam do wniosku, że może to i lepiej, że przemilczała tą kwestię. Jednak bardzo mi żal dziewczyny... kochała się w chłopaku, który związał się z Debby. Przykre.
OdpowiedzUsuńŻyczę szczęścia na Nowy 2013 Rok :)
Całuję i pozdrawiam:**
Dziękuję za opinię :) Cóż, właściwie to obie dziewczyny nie były ze sobą szczere. Gdyby wyznały sobie nawzajem, kto im się podoba, Fiona nie byłaby aż tak zraniona.
UsuńPozdrawiam :*
Taki rozdział to miły prezent na nowy rok :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie długi, ale nawet nie zorientowałam się, gdy go przeczytałam! Dużo wydarzeń, ale to mnie tylko cieszy.
Czułam się, jakbym przeżywała emocje razem z bohaterką, byłam uradowana, a jednocześnie stremowana, gdy ta szła do Bradleya i spodziewałam się wielu rzeczy, domyśliłam się, że nie może być tak ładnie i kolorowo, ale nie wpadłam na pomysł, że chłopak będzie z najlepsza przyjaciółką Fiony! W tym momencie bardzo mnie zaskoczyłaś!
Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju historii, proszę Cię pisz, pisz, pisz! ;D
Ps. jeśli chodzi o film, to ja osobiście nie byłam, ale kilka osób mi mówiło, że film naprawdę świetny! :D
Życzę weny i pozdrawiam, L. ;*
Dziękuję ślicznie, że Ci się podobało ;) Postaram się dodać szybko nowy rozdział.
UsuńTak, film jest świetny, a więc namawiam do obejrzenia ^^
Pozdrawiam ;)
Bosz, tak strasznie mi jej żal. Chłopak, którego kochała obściskiwał się z jej najlepszą przyjaciółką, która jeszcze dzień wcześniej mówiła jej aby to ona przejęła inicjatywę. Co za wredna istota =.=''' Uh, mam nadzieję, że sytuacja się jakoś rozwiąże. Współczuje jej, naprawdę. Nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu. Mam nadzieję, że chłopak jednak się opamięta... Oby to nie było wiele uczucie z ich strony tylko zwykłe zauroczenie.
OdpowiedzUsuńPisz szybciej, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam
Dziękuję ślicznie za opinię ;)
UsuńCóż, Debby nie wiedziała, o kim mówiła Fiona, więc nie można już uznawać ją za wiedźmę, jednakże...no, nie była bez winy ;)
Pozdrawiam ^^
A miało być tak pięknie... Żal mi Fiony, która w końcu odważyła się wyznać swoje uczucia, a spadł na nią taki cios. Mam jednak nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że przejęłaś się losem Fiony ^^
UsuńPozdrawiam.
Coś czułam, że nie będzie za łatwo i utrudnisz życie biednej, zakochanej Fiony. Wreszcie odważyła się wyznać prawdę o swoich uczuciach, a tu taki pech. Prawdę mówiąc, zdenerwowała mnie postawa Debby. Już pomijam fakt, że sama miałam podobnego typu przyjaciółkę, która zwykle podkradała dla siebie chłopców, jacy podobali się mi. Po prostu nie rozumiem, dlaczego ona nie powiedziała Fionie o rodzącym się związku z Bradley'em? Nie powinni się z tym obnosić, tylko uznali to za tajemnicę? Właściwie to i nie rozumiem chłopaka, bo skoro byli przyjaciółmi, a on doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak kochliwa jest brunetka... Ach ten świat nastolatków, owinięty miłostkami i zauroczeniami. Oby to minęło szybko, tak aby Fiona wreszcie mogła być z ukochanym. A może to jej przejdzie pasja akurat wtedy, gdy Bradley zainteresuje się nią? Jestem podekscytowana, lubię wątki miłosne w opowiadaniach. Naprawdę jestem coraz bardziej oczarowana Twoim, tym bardziej, że choć masz styl prosty i lekki, to w sposób niezwykle magiczny budujesz zdania. Magia, magia moja droga. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJej, bardzo się cieszę, że moje opowiadanie Ci się podoba. Dziękuję ^^ Jeszcze kilka notek będzie poświęconych właśnie takiemu światowi nastolatków, potem zaczną się poważniejsze problemy.
UsuńJeśli chodzi o intencje i pogląd na świat Debby oraz Bradley'a to będa się ujawniać czytelnikom stopniowo ;)
Pozdrawiam równie serdecznie ^^
Ja czekam cały czas cierpliwie na seksownego Barty'ego! Takie sytuacje między bohaterami zawsze wzbudzają we mnie ekscytację, dlatego tym bardziej nie mogę doczekać się ciągu dalszego ;)
UsuńJa też lubię pisać o Barty'm, ale jeszcze kilka rozdziałów będziemy musiały na niego poczekać :)
UsuńJa byłam ja byłam!
OdpowiedzUsuńA wrażenia?
Najlepszy film tego roku jaki oglądałam!!
A co do rozdziału to coraz bardziej szkoda mi Fiony.
To wspaniała dziewczyna ale juz widać że życie nie jest dla niej łatwe... i jeszcze Debby...niby przyjaciółka a jednak chyba nie do końca...
podoba mi się pomysł i serce jakie wkładasz w te historię.
tu wyraźnie widać jak bardzo się rozwinęłaś i pokazujesz klasę literacką.
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam;)
Dziękuję bardzo za te pochwały, kochana :*
UsuńO, byłaś na Hobbicie! Ja także uważam, że to jeden z najwspanialszych filmów 2012 :)
Pozdrawiam :)
Witaj.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że komentuję tak późno, ale miałam troszkę zaległości i wgl...Eh... jakiś taki zastój do komentowania mnie dopadł, pomimo, że mi się podobało, nie umiałam wykrzesać z siebie ani zdania. Może to dlatego, że tak bardzo mi się podobało :) ?
Mam jednak nadzieję, że się nie gniewasz ;)
Co do rozdziału:
Śliczne porównania, opisy niezwykle przypadły mi do gustu. Oczywiście jak zwykle :) Rozpłynęłam się całkowicie nad takimi jak np. fragment o pocałunku lub opis wyglądu Snape'a. Naprawdę nieźle go określiłaś, jestem pod wrażeniem. Wzrok Severusa rzeczywiście może zakłopotać nie jedną uczennicę :)
Muszę przyznać, że strasznie żal mi Fiony. Doskonale rozumiem targające nią uczucia. Ten ból, rozgoryczenie, smutek, a jednocześnie gniew i nienawiść. Naprawdę mi przykro, bo dziewczyna się odważyła wyznać uczucia, a tu taki klops. No, ale przynajmniej została pozbawiona złudzeń, jakoby miała szanse u Bradley'a. Choć oczywiście nie pochwalam tego, że obściskiwał się z jej najlepszą przyjaciółką. Bo chyba podejrzewał, że Fionie się podoba... Trudno w końcu nie zauważyć .
Debby moim zdaniem jest nieco fałszywą przyjaciółką, bo niby nie wiedziała, kim jest ów tajemniczy ukochany Fiony, jednakże jako kumpela chyba powinna zauważyć gesty i sygnały, jakie ta posyła Bradley'owi. Chyba, że była zbyt zajęta swoją osobą.
Życzę Fionie, żeby znalazła szczęście i miłość u boku kogoś, kto będzie ją kochał i szanował!
Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział ^^
P.S Ja byłam na Hobbicie XD ^^
UsuńO, really? xD
UsuńNie gniewam się :P
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłą opinię :*
Cóż, kwestia tego, czy Bradley się domyślał uczuć Fiony, wyjaśni się później. Tak samo to, jak na tą sprawę patrzyła Debby.
Też mam nadzieję, że Fiona kogoś takiego znajdzie ;P
Pozdrawiam.
Trafiłam na tego bloga w sumie przez przypadek już na początku jego istnienia, bodajże przez link na jakimś innym blogu i zaintrygował mnie opis. Dzisiaj jednak postanowiłam po raz pierwszy skomentować. Nie wiem, może mnie jeszcze pamiętasz, kiedyś objechałaś mnie za mój komentarz na twoim blogu. Zaiste, nie popisałam się wtedy rozbudowaną opinią, ale tym razem miałam możliwość czytać historię od początku, więc mam nadzieję, że uda mi się sklecić lepszy komentarz i mam nadzieję, że nie pogniewasz się, jeśli nie będę tylko i wyłącznie słodzić ;).
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że bardzo podoba mi się imię głównej bohaterki oraz fakt, że jest ona Krukonką. Mam ogromny sentyment do tego domu i do opowiadań o jego przedstawicielach, żałuję, że jest ich tak niewiele :/. Większość opowiadań tyczy się Gryfonów bądź Ślizgonów, których czasem zaczynam odczuwać przesyt. I ma ojca aurora! Jejku, kocham aurorów w opowiadaniach <333.
Widzę, że wybrałaś rok 1995, świetnie, bo lubię te czasy po powrocie Voldzia. Wtedy jest bardzo ciekawie i dużo perspektyw na jakieś mroczne intrygi w opowiadaniu. Akcja dopiero się rozwija, w końcu to dopiero trzeci rozdział. Jak na razie, zaczynasz od wprowadzenia w świat twojej bohaterki, aczkolwiek nie pogardziłabym większą ilością opisów, bo póki co, w sumie niewiele wiem o samej Fionie. Chciałabym lepiej poznać jej charakter, osobowość. Ogólnie, jestem wielką maniaczką opisów i zawsze, ilekroć czytam jakieś opowiadanie, zwracam na nie największą uwagę. Tutaj czułam pewien niedosyt, ale przynajmniej dialogi nie były drewniane.
Pojawia się nawet motyw Harry'ego Pottera i powrotu Voldzia do żywych, ciekawa jestem, czy odegrają jakąś większą rolę. Szczerze liczę na to, że wprowadzisz jakieś mroczniejsze wątki do opowiadania. Na razie jest spokojnie, choć podobało mi się to, jak przedstawiłaś uczucia Fiony, gdy ta nakryła chłopaka, który jej się podobał, ze swoją przyjaciółką. Nie polubiłm Debby, uważam, że postąpiła okropnie, całując się z Bradleyem. Powinna była zauważyć, że przyjaciółka jest nim zainteresowana. Dziewczyna pewnie prędko im tego nie wybaczy, nie zdziwiłabym się, gdyby tak było. Na razie wydaje mi się, że wątek zauroczenia Bradleyem przeważa w opowiadaniu. Zaintrygowała mnie natomiast postać Barty'ego, czy odegra on tu jakąś ważniejszą rolę?
Komentarz wyszedł mi trochę nieskładnie, ale zawsze ciężko mi sklecić pierwszą opinię na danym blogu.
[niebieskie-marzenia]
Wow, jaki długi komentarz ;) Cieszę się, że tu weszłaś i zdecydowałaś się ocenić tę historię.
UsuńTak, pamiętam Cię :D Dobrze, że mój niemiły komentarz Cię nie odstraszył od mojej twórczości ;)
Postaram się dodać więcej opisów i bardziej wgłębić Was w życie Fiony. Początkowo nie chciałam zasypywać Was informacjami o jej życiu, bo mnie osobiście by one nie interesowały u wymyślonej i znanej dopiero z kilku notek postaci. Ja już tak mam. Najpierw wprowadzam postać, a potem ją powoli rozwijam i postaram się zrobić to jak najlepiej :)
Wiem, teraz to wygląda, jakby cała akcja kręciła się wokół Bradley'a, jednakże piszę w osobie obsesyjnie zakochanej dziewczyny, zatem siłą rzeczy musi tak być. Wkrótce to się zmieni, pojawią się inne wątki, związane z powrotem Voldemorta i matką Fiony.
Tak, Barty jest jednym z głównych bohaterów tego opowiadania i będzie się pojawiał dość często, gdy tylko Fiona ogarnie się ze swoim uczuciem :P Cieszę się, że postać Ślizgona Cię zaciekawiła, bo mam co do niej poważne plany.
Pozdrawiam ^^
To było jakieś 10 miesięcy temu, kiedy wchodziłam w blogosferę z pierwszym blogiem i rozpaczliwie szukałam sobie czytelników ;PP. Przyznaję, że się wahałam, czy się odezwać, czy nie, ale w końcu postanowiłam wyrazić swoje zdanie.
UsuńMam takie skrzywienie do opisów, bo sama wciskam ich bardzo dużo (no ale moje opowiadanie mimo że ff miało być takie bardziej psychologiczne, więc muszę bardziej zwracać uwagę na przeżycia wewnętrzne bohaterki), i dlatego kiedy jestem na czyimś blogu, w pierwszej kolejności zwracam uwagę na opisy, a dopiero potem na dialogi.
Nie wątpię jednak, że uda ci się poprawić ich ilość ;). Od czasu twojego pierwszego opowiadania i tak już ci idzie lepiej ^^.
Nie mniej jednak, ciekawa jestem, jakie będą te wątki, lubię różne mroczne intrygi i lubię, kiedy na głównych bohaterów zwalają się różne przeciwności losu.
Barty wydaje się być taki dość tajemniczy, dlatego zwróciłam na niego uwagę. Lubię tajemniczych, wycofanych bohaterów, co do których niewiele wiadomo na pierwszy rzut oka ^^.
To moje pierwsze spotkanie z twoją twórczością, ale gdzieś mi przemknął twój blog o Draco i Hermionie, ale niestety jeszcze nie miałam czasu zajrzeć. Właściwie od dłuższego czasu porzuciłam blogowanie, ale ostatnio zaczęłam pracować nad nową historią. Więc w sumie dla mnie twój blog jest nowością bo nie spotkałam się jeszcze z opowiadaniem HP, które jest osadzone w czasie akcji książek ale Harry, Ginny, Hermiona czy Draco nie są jednymi z głównych bohaterów (lub ich miłością czy nawet przyjaciółką), fajnie jest spojrzeć na czarodziejski świat owych czasów oczami dziewczyny która z tym wszystkim pozornie nie ma nic związanego. Więc u mnie masz duży plus za ten pomysł, myślę że ta historia ma bardzo potencjał. Masz piękny szablon,, naprawdę jednakże jest trochę mylący. W opisach bohaterów masz jako postać Katie McGrath która jest blada, ma niebieskie oczy=i ostre, zdecydowane rysy twarzy za to dziewczyna na szablonie jest brunetką, ma czekoladowe oczy i raczej delikatne, subtelne rysy twarzy. W opowiadaniu nie ma za dużo opisów jej wyglądu, tak jak sylwetka, dokładny opis twarzy (według mnie nie wystarczy zielone oczy i czarne długie loki). Więc naprawdę trudno na przykład mi wyobrazić sobie twoją bohaterkę. Jak już jesteśmy przy bohaterach według mnie powinnaś trochę zmienić opisy. Ja jako maniaczka opisów bohaterów (po tym głównie wybieram czy blog przeczytam czy nie) od razu przeczytałam, więc fakt że Debbie całowała się z Bradley'em jakoś mnie nie zadziwił a szkoda, bo bardzo ładnie opisałaś tą scenę. No ale przejdźmy do najważniejszego - treści.
OdpowiedzUsuńJak wiele osób muszę pochwalić twoje opisy przeżyć wewnętrznych, są naprawdę świetne. Już w pierwszym rozdziale rzuciły mi się w oczy. Uwielbiam zagłębiać się w opisy wewnętrzne, wyobrażać sobie co bohaterka aktualnie czuję. Póki co historia powoli się rozwija, cenię to że starasz się powoli rozwijać akcję, nie karmić nas czytelników od razu wszystkim, tylko wszystko dodajesz powoli, tak że w końcu opowieść rozbiję się na kilka wątków. Ja także uważam że powinnaś pisać dłuższe rozdziały, bo wtedy wprowadzają one więcej treści i bardziej przypominają te książkowe.
Zgadzam się również z Ginger Grant że powinnaś bardziej rozwinąć postać Fiony. Powtarzam to chyba każdemu, kto piszę opowiadania, że główna bohaterka to podstawa. Pozostali bohaterowie, póki co jeszcze nie są dokładnie zarysowani. Mamy złotego chłopca - Bradleya, duszę towarzystwa - Debbie oraz ślizgona - Barty'ego.
Bradley wydaję się być ciekawą postacią, panuję moda na złych chłopców jednakże myślę że w naszych sercach znajdzie się miejsce dla prostolinijnego Gryfona. Myślę jednak że trochę zbyt słodzisz w jego opisach, co może skutkować po kilku rozdziałach Edkiem ze "Zmierzchu", czyli całkowitym przesłodzeniem postaci i wtedy stanie się nudny jak flaki z olejem.
Debbie jeszcze właściwie nie poznałam, ale wydaję się że mimo że są przyjaciółkami mają przed sobą sekrety skoro obie nie powiedziały sobie że mają kogoś na oku. Ich przyjaźń na pewno przejdzie dużą próbę. Skoro obie startują do tego samego faceta, poza tym nie mogą o sobie powiedzieć że kradną sobie faceta bo żadna nie przyznała się do faktu że go pragnie. Więc dziewczyny mają duży problem, jestem także zainteresowana co na to wszystko sam Bradley. Mam nadzieję że spotka nas kilka ciekawych scen w których udział weźmie ta dwójka. *_*
Życzę mnóstwo weny w następnym rozdziale. :D
Dziękuję za zainteresowanie, taki długi komentarz i miłe słowa :)
UsuńJeśli chodzi o Fionę z szablonu i z zakładki o bohaterach to oczywiście zdaję sobie sprawę, że to są dwie różne osoby, jednakże trudno mi było znaleźć szablon z Katie, bo to ona jest ,,prawdziwą'' twarzą dziewczyny. Na nagłówkach będą sie przewijały różnorodne kobiety, no chyba, że ktoś mi wykona szablon na zamówienie - na chwilę obecną jednak wystarczy mi ten.
Co do wyglądu Fiony - nie opisałam go dokładnie, bo trudno jest to zrobić, gdy prowadzi się narrację pierwszoosobową. Musiała by iść do lustra i dokładnie się sobie przyjrzeć...nie wiem, mam jakieś uprzedzenia do takiego przedstawienia postaci, to takie płytkie...Dlatego opisuję ją stopniowo i ,,przy okazji'' jakiś czynności, żeby wyszło to naturalnie. Znaczna część wyobrażenia jej sobie należy do czytelnika. Bo przecież i tak każdy ma jej własną wizję ;)
Dobrze, pójdę za Waszą radą i postaram się rozwinąć postać Fiony, a także zwiększyć długość rozdziałów ;)
Za dużo słodzę, tak? Przepraszam, nie chciałam takiego efektu. No niestety muszę jakoś ukazać mocne zakochanie dziewczyny, a poza tym Bradley jest naprawdę takim chłopakiem bliskim ideałowi. Nie chcę z niego zrobić Edzia, broń Boże! Ta postać ma jedną z ważniejszych ról w tym opowiadaniu, więc stopniowo złoty chłopiec wejdzie w dorosłość oraz wojnę, a to jak wiadomo zostawia ślad na psychice. Wtedy może jego postać nabierze...koloru.
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam :)
Właściwie to nie miał być taki długi, próbowałam go skracać aż w końcu jak wysłałam to "o boże jakie wypracowanie" :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie mnie trochę to zmyliło na początku, ja jestem zwolenniczką postaci na szablonie, po prostu jestem wzrokowcem i lubię ładnie wykonane szablony wprowadzające klimat. Chodź ten jest i tak piękny jak zresztą dziewczyna na nim. Taki subtelny, ale mało 'hogwartowy'.
Tak, tak rozumiem. Sama kiedyś próbowałam tworzyć opisy w pierwszej osobie i rozumiem że trudno opisać takie szczegóły jak rysy twarzy, a 'scena lusterkowa' jest łatwym ale pospolitym wyjściem. Jednakże takie opisy tak jakby dopełniają całości i wtedy postać staję się bardziej odrębna. Bo według mnie samo określenie barwy oczu i włosów nie wystarczy. A ja będę cierpliwie czekać na dalsze opisy, by zbudować swoje wyobrażenie.
Myślę po prostu że chłopak powinien mieć jakieś wady po prostu. Wtedy jest bardziej realny, a wtedy unikniesz problemu Edka. Szczerze ? zauważyłam ostatnio że im więcej bohater męski ma wad tym bardziej lubiany. Fajnie że masz ambitny plan na rozwój postaci, mam nadzieję że uda Ci się go zrealizować. Najfajniej jest śledzić powolne stadium rozwoju postaci, a wierzę że sprostasz temu zadaniu. :D
Dzięki za Twoją wiarę we mnie ;)
UsuńPostaram się dostosować do Twoich rad.
Bradley naturalnie ma wady, jednakże jest takim typem człowieka, ktory stara się ukazywać światu tylko tą dobrą stronę. No i wiadomo, że Fiona w myślach go nieco idealizuje.
Pozdrawiam :)
Ja jestem wprost zachwycona! Twoje porównania są świetne i wychodzą ci naprawdę lekko, w odpowiedniej porze, a jest to trudne - przynajmniej dla mnie. Muszę cię również pochwalić za łatwy, zrozumiały i lekki dla oczu styl. Naprawdę dobry. Nie można się oderwać od rozdziału, kiedy już zaczniesz czytać.
OdpowiedzUsuńCo do fabuły...
Nigdy nie byłam w Potterowskiej tematyce, jednak ostatnio zauważyłam, że w mojej liście obserwowanych ich przybywa toteż z chęcią zabrałam się za czytanie. Muszę powiedzieć, że to, co zrobiła Debby jest okrutne. Skoro była jej najlepszą przyjaciółką naprawdę nie zauważyła sposobu, w jaki Fiona patrzyła na Bradley'a? To chyba zrozumiałe, a przynajmniej ja na pewno bym to zauważyła. Na litość boską! Bradley nie widział, nikt nie zauważył? Naprawdę śmiem w to wątpić. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale Debby stanie się coś naprawdę złego. hahahaha
Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych, Apokalipsa.
zarzewie-ognia
Dziękuję Ci ślicznie za zaintersowanie się tym blogiem i za pochwały ^^ Bardzo się cieszę, że tak uważasz.
UsuńJeśli chodzi o Debby to powiem Ci, że Twoje życzenie może okazać się prawdą :P Jednakże, czy dziewczyna na to zasłużyła...oto jest pytanie ;) Cieszę się, że stajecie po stronie Fiony, choć nie powinniście postrzegać Debby jako czyste zło ;) Ale to wyjaśni się potem.
Pozdrawiam ^^
Super blog. Twoje opowiadanie całkowicie mnie pochłonęło, aż nie mam pomysłu na jakiś dłuższy kom ;)
OdpowiedzUsuńA tym czasem zapraszam na...prolog
http://zycie-po-zyciu.blogspot.com
Pozdro i weny
POISON
Dziękuję :) Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej.
UsuńJuż wchodzę.
Pozdrawiam.
Rozdział świetny, jak zawsze, a szczególnie te porównania - istna poezja, dosłownie ;). Nic dodać, nic ująć, oby tak dalej! Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że Ci się podobało ^^
UsuńPozdrawiam.
Witaj ;)
OdpowiedzUsuńWpadłam na Twojego bloga nawet nie wiem jak i skąd, ale pewnie zachęciła mnie tematyka potterowska. Z początku adres skojarzył mi się z parodiowym Snapem, który zakłada na siebie szatę w kolorze mrocznej czerni nr 5, ale już po belce stwierdziłam, że to nie to. Ale jako że podobają mi się opowiadania z czasów Harry'ego, ale nie mówiące o żadnych kanonicznych postaciach, postanowiłam zacząć czytać ;)
Spodobał mi się Twój styl, zwłaszcza porównania, na które sama w życiu bym nie wpadła. Główna bohaterka też póki co przypadła mi do gustu (lubię Krukonów), wydaje się być sympatyczną osobą :) I choć zwykle omijam narrację pierwszoosobową, bo jakoś mi ciężko idzie czytanie, tak z Fioną i jej przemyśleniami jest inaczej.
Bradley wydawał mi się trochę zbyt idealny - miły, przystojny, świetny gracz w quidditcha, ale później się opamiętałam, że to dopiero początek historii i ten koleś może jeszcze zrobić wszystko.
Co do Debby - mam mieszane uczucia. Okej, nikt nie powinien mieć do niej żalu, bo przecież nie znała imienia sympatii swojej przyjaciółki. Ale jest też coś niepokojącego w tym, że wypytuje Fionę o obiekt westchnień, a na drugi dzień całuje się z Bradleyem. No i musiała też zauważyć, że jej przyjaciółka "ożywia się" akurat w obecności tego chłopaka. Nie wiem, mam nadzieje, że jakoś to wyjaśnisz xD No i możesz wciśniesz jakieś "potyczki" z różową ropuchą Umbridge.
Ogólnie intryguje mnie, co będzie dalej. Przez opis opowiadania stwierdzam, że Fiona zejdzie na złą drogę, pytanie tylko: dlaczego? Wrócę tutaj jeszcze, żeby poznać dalszy ciąg historii :)
Pozdrawiam.
Dziękuję bardzo za zainteresowanie i miłe słowa ^^
UsuńJesteś kolejną osobą, która zwraca uwagę na idealność Bradley'a. Kurczę, nie do końca chciałam, aby to tak wyszło. Moim zamierzeniem było jedynie pokazanie, że to jest porządny chłopak, przynajmniej jak na razie. No ale nic, muszę mu po prostu wymyślić jakieś wady ;) Powinno być łatwiej niż na odwrót.
Cieszę się, że nie skreśliłaś od razu Debby, ale próbujesz wgłębić się w jej motywy.
Umbridge nie ma tutaj za bardzo znaczenia dla akcji, ale chcę wprowadzić fragment czy dwa z jej udziałem ;)
Pozdrawiam serdecznie.
Cześć zapraszam na odcinek pierwszy pt. ,,Nareście wolna''
OdpowiedzUsuńhttp://zycie-po-zyciu.blogspot.com/
Pozdro i weny
POISON
Ok :)
UsuńTylko następnym razem powiadomienie zostaw w odpowiedniej zakładce(znajduje się po prawej stronie)
Ej twój blog jest super i dlatego już cie nominuję do LIEBSTER AWARDA
OdpowiedzUsuńSzczegóły u mnie - zapraszam:
simbaquile.blogspot.com
:D
Ohoho, dziękuję :)
UsuńAczkolwiek nie bawię się w te nominacje :P
Zostałaś nominowana do Liebster Award ;)
OdpowiedzUsuńPytania znajdziesz na http://l-e---j-p.blogspot.com/p/liebster-award.html
No nieee! Jak Bradley mógł to zrobić Fionie? Przecież tak bardzo ją lubił ( ja tam uważama, że kochał)! Mam przeczucie, ze on tak naprawdę nie kocha Debby. Współczuję Fionie.. Być zdradzoną przez najlepsza przyjaciółkę i ukochanego... A to, ż eoni prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy, że ją zranili, to prawdziwa ironia losu. Już potrafię przewidzieć, co bedzie się dalej działo. Barty zaopiekuje się Fioną, a ona się w nim zakocha. Nie jest to komplement dla Ciebie, ale to prawda.
OdpowiedzUsuńCo do Twojego stylu: Twoje metafory są naprawdę dobre i pomysłowe (szczególnie dotycące Severusa), a ten sen...genialny! Zapowiada coś niepokojącego. Ja tma nigy nie umiałam wymyślać dobrych wizji i snów, wprzeciwieństwie do Ciebie.
Na początku nie byłma pewna, czy to będę czytać. Jednak teraz się wciągnęłma i możesz być pewna, że zobaczysz moje komentarze pod następymi postami.