sobota, 16 marca 2013

Rozdział 6: ,,Lubisz mnie, a ja lubię ciebie''

Jeszcze niedawno układanka mojego życia była jednolitą taflą. Teraz jednak jakiś wiatr wątpliwości zaburzył jej gładkość, a niektóre elementy przestały do siebie pasować.
Nie potrafiłam nic samodzielnie powiedzieć w kwestii swojej matki, gdyż ta umarła na wskutek nieszczęśliwych komplikacji poporodowych, które wywołane były nieprawidłowościami w jej genach. Całą wiedzę o rodzicielce czerpałam zatem z ust taty. Jako mała dziewczynka bardzo lubiłam siadać mu na kolanach i słuchać jego wypowiedzianych na głos wspomnień, dotyczących Isabelle Savage. Gromadziłam informacje na temat jej wyglądu, charakteru, zwyczajów, poglądów. Jakbym z tych wiadomości chciała poskładać w sercu obraz kobiety, którą utraciłam tak wcześnie.

Tata zawsze przedstawiał ją jako osobę miłą, śmiałą i ze specyficznym stylem bycia, który często wzbudzał w nim rozbawienie. Kiedyś wspomniał, że zdarzało jej się działać zbyt pochopnie i impulsywnie, ale jeszcze nie słyszałam, aby wyrzucał jej jakieś przewinienia. I nie mogło być to coś błahego, bowiem powagę sytuacji podkreślało wzburzenie w jego głosie i nienawistne błyski w oczach podczas naszej ostatniej konwersacji.

Pierwszy raz przedstawił ją w negatywnym świetle i coś podskórnie mi szeptało, że ten obraz Isabelle jest prawdziwszy niż poprzednie. Było to przykre odkrycie, ale równocześnie pobudzało we mnie niezrozumiane zaintrygowanie.

Musiałam odkopać prawdę.
***

Nieraz gdy spoglądałam w szklanąpowierzchnię lustra, zastanawiałam się, ile cząstek matki drzemie w moim ciele.

Dziewczyna w odbiciu miała długie, pozwijane delikatnie w czarne fale włosy. Barwnik skóry zdawał się zawieraćmleko, nadając jej bardzo jasny odcień. Spod nakrycia długich rzęs spoglądały dwa szmaragdy z źrenicą w środku. W okolicach centrum owalnej twarzy mieściłsię niewielki, zgrabny nos. Poniżej wybrzuszały się pełne wargi w kolorze rubinu.

Dziewczyna w odbiciu z pewnością nie mogła nazywać się brzydką, ale także nie należała do tych wielkich piękności, do których zaliczano takie osoby jak Debby. Rysy twarzy czarnowłosej zdradzały nieschematyczną urodę, po kątach krył się jakiś blask – pamiątka po genach matki.

Dziewczyna w odbiciu marszczyła niespokojnie ciemne brwi, a jej oczy skanowały własną twarz w poszukiwaniu odpowiedzi, jak bardzo upodobniła się do zmarłej rodzicielki.

Mój wygląd można zaliczyć do szuflady wskazówek, mogących pomóc mi odszukanie Isabelli Savage. Wiedziałam,że bez rozwiązania tej sprawy już nigdy nie doznam pełni spokoju.
***
4 października
 
Każdy Krukon wiedział, że biblioteka to skarbiec wiedzy. W jej wnętrzu miałam nadzieję znaleźć cenne odpowiedzi lub choć wyszukać wskazówki.

Najpierw ściągnęłam z półki tom, który zawierał drzewa genealogiczne rozgałęzionych rodów czarodziejskich. Niestety nie znałam statusu krwi mojej matki – aż dziw, że nigdy o niego nie zapytałam. Może była córką mugoli, a może potomkinią arystokratów? Tata nie raczył mi rozjaśnić sprawy jej pochodzenia. W każdym razie genealogiczna książka okazała się niepomocna, więc zamknęłam ją z głośnym hukiem.

Szukałam dalej, prześwietlając oczami tytuły ksiąg, kartkując wybrane lektury i przedzierając się przez warstwy kurzu. Za każdym razem jednak wyciągnięty tom lądował z powrotem na półce w towarzystwie mojego zirytowanego westchnięcia.

Postanowiłam przejrzeć krąg starych gazet, które mogły kryć w sobie istotne wydarzenia, powiązane z moją rodziną.Niestety i tutaj moje nadzieje skazane były na śmierć. Magazyny z dawnych lat milczały na hasło Savage.

Denerwowało mnie, że kolejną rzeczą, której o matce nie wiedziałam, było jej nazwisko panieńskie. Przeglądając pamięć pod kątem fałszywości ojca, widziałam wyraźnie, że celowo nigdy nie zdradzał mi informacji, pozwalających na namierzenie jej na arenie niedomowej. Ponoć pracowała w sklepie na Pokątnej, ale jak mogłam oprzeć to na dowodzie? Skąd pewność, że otaczające ją w opowieściach taty cechy charakteru były prawdą?

A może nawet nie nazywała się Isabelle?

W pewnej chwili zdałam sobie sprawę, że gniotę w dłoniach kawałek gazety, wyobrażając sobie, że papier zamienił się w szyję ojca. Po raz kolejny w tym tygodniu zalała mnie fala gniewu – tym razem wywołana zachowaniem taty. Obdarzyłam go bezgranicznym zaufaniem, połykałam każde jego słowo na temat matki, pozwalałam mu wyprowadzić się w pole nieprawdy. A tymczasem on najzwyczajniej w świecie zatapiał mnie w słodkim kłamstwie. Nie zamierzałam jednak utonąć w tej ohydnej konsystencji. Nie porzucę poszukiwań drogi na właściwą powierzchnię.

Wlepiałam oczy w kolejną lekturę, w której chciałam znaleźć ziarnko pomocy. Wokół mnie rozrastała się ciemność, a moją głowę kuło zmęczenie, lecz ja wciąż zachowywałam w sobie płomień uporu. I nagle poczułam czyjś oddech na zdrętwiałym karku.

- Widzę, że rozsmakowałaś się w gazetach– odezwał się Bradley z nutą rozbawienia. Pośpiesznie odwróciłam głowę; z mojej twarzy wyparowało znużenie, ustępując miejsca uśmiechowi. Chłopak jeszcze bardziej pochylił się nade mną, aby móc dostrzec datę leżącego na stole czasopisma. – I to w starych gazetach.

- Chciałam tylko coś sprawdzić – mruknęłam niewinnie, powolnym ruchem zamykając magazyn. Wątpiłam w to, aby Gryfon domyślił się celu moich poszukiwań, lecz wolałam, aby nie wmieszał siędo tej sprawy. Musiałam ją rozwikłać sama.

- Całe popołudnie? – Bradley spoglądnął na mnie swoim charakterystycznym wzorkiem, przepełnionym drobinkami zaciekawienia, który mnożył promieniujące od niego fale uroku. Chłopak nie zadał sobie trudu zmiany pozycji, a więc jego ciało było bardzo blisko mojego. Byłam świadoma, że wczorajszy wieczór zamknął niedopowiedziane rozdziały i przeniósł naszą znajomość na głębszy, czystszy, cieplejszy poziom, a jednak uparte serce wciąż szybko kołatało mi w piersi, domagając się poczucia jego ust.

Zamrugałam, chcąc wrócić do chwili rzeczywistej, w której to znajdowaliśmy się w bibliotece, a świat za oknami już pokrywała ciemność nocy.

- Tak już się dzieje, jak mnie coś pochłonie – wywinęłam się z kleszczy jego pytania, mając nadzieję, że chłopak nie będzie domagał się większej ilości informacji.

Bradley posłał mi uśmiech, który zaraz się załamał i zsunął z jego warg. Słyszałam, że blondyn w szybszym tempie wciąga powietrze do nosa. Jego brwi się lekko zmarszczyły.

Zdałam sobie sprawę, że z mojej twarzy zsunęło się odzienie opanowania, obnażając pragnienie, które musiało zdradziecko błyszczeć mi w oczach i zagęszczać atmosferę pomiędzy nami.

- Przepraszam – szepnął Gryfon jako pierwszy z nutą zażenowania, którą jednak wymierzył ku sobie. Zaraz się wyprostował i odsunął ode mnie. Kilkucalowa odległość pomiędzy naszymi ciałami zdawała mi się ziać chłodem i pustką. W świetle płomienia świecy widziałam, że twarz chłopaka wyraża niepewność i poczucie winy. W tym momencie nasze relacje zamarzły w napięciu.

Dziwne. Zrobiłam jeden krok, a ten już mógł zachwiać szalę naszej przyjaźni.

Byłam na siebie zła, że dałam się ponieść transowi jego bliskości. Jeżeli chciałam podtrzymać tę znajomość,musiałam zakopać swoje uczucie, choć to wcale nie zapowiadało się łatwo.

Ale z drugiej strony…wczoraj przemówiłam do niego ze szczerością. Przytulając mnie, Bradley musiał liczyćsię z tym, że moje zakochanie jeszcze nie zostało zgaszone.

Opuściłam wzrok na drewniany stół. Byłam pewna, że zdobią mnie rumieńce.

- To ja przepraszam…

Co ja sobie myślałam? Jak miałam przyjaźnić się z Gryfonem, skoro nie potrafiłam wykorzenić z siebie ognia pragnienia? Teraz niezręczność i napięcie między nami tylko poszerzą swoją płachtę.

- Nie szkodzi. Zapomniałem tylko,że… - Oczy chłopaka zsunęły się na chwilę z mojej postaci. W jego głosie słyszałam nutki zmartwienia, jakby chciał mnie pocieszyć, a równocześnie nie wiedział jak. Zagryzłam nerwowo wargę. – Chcę, abyś wiedziała, że to nic nie zmienia.

- TO nazywa się uczuciem i jest przeszkodą – stwierdziłam z niezwykłą dla mnie prostolinijnością. Z mojej twarzy nie błyskał gniew, lecz żal.

- Powinniśmy się unikać? – zapytał. Otworzyłam usta, lecz blondyn kontynuował swoją wypowiedź z iskrą w spojrzeniu.– Nie wydaje mi się to sensowne. Lubisz mnie, a ja lubię ciebie. Fiona, nie ma w tym nic złego.

Kochałam go za tę delikatność i empatię, którą chciał mnie owinąć, ale ja nie byłam dzieckiem – dostrzegałam ponurą prawdę.

- Naprawdę tak myślisz? Wiem, że jesteś dobrym chłopakiem i nie chcesz mnie zranić, ale proszę, skończ z kłamstwami. – Przez moją wypowiedź przebił się kawałek goryczy.

Bradley przez chwilę zaciskał między wargami milczenie. Jego niebieskie oczy uważnie mnie skanowały, jakby cośoceniając.

- Dobrze, chcesz zrobić wymianę szczerości? Ty już od siebie coś dałaś, teraz pora na mnie. – Niespodziewanie wziął pobliskie krzesło i dosunął je do mojego, aby móc siedzieć naprzeciwko mnie z lekko rozkraczonymi kolanami i splecionymi dłońmi. Jego postawa świadczyła o zdenerwowaniu, ale również i o skupieniu. Musiałam przyznać, że był teraz bardzo męski. – Przez większość ludzi jestem mylnie postrzegany. Mój wygląd i zamiłowanie do Quidditcha już czynią ze mnie gwiazdę szkoły, do której wzdychają płytkie dziewczyny. Przez całą piątą klasę musiałem się męczyć z tymi nachalnymi pannami, palić ich listy miłosne i uważać, aby nie napić się podanej podstępem amortencji. Kumple z Gryffinodru znali prawdziwego mnie, ale chłopcy z innych domów? Byłem traktowany przez nich jak laluś, jak drugi Lockhart…Męczył mnie ten absurd. I wtedy poznałem was – ciebie i Debby.

- McGonagall kazała nam usiąść razem na transmutacji – przypomniałam ostrożnym tonem, bojąc się dodać jakikolwiek komentarz, aby nie zaburzyć naszej rozmowy.

Bradley skinął głową, nie zmieniając zaciętego wyrazu twarzy.

- Od razu poczułem do ciebie sympatię, bo nie chichotałaś w mojej obecności, traktowałaś mnie po prostu uprzejmie, a w dodatku miałaś ładny uśmiech.

- Mówiąc szczerze, wprawiałeś mnie w lekkie zakłopotanie – uściśliłam, walcząc, aby nie opuścić wzorku. Pamiętałam swoje uczucie skrępowania, kiedy profesorka przesadziła mnie do jednego z najpopularniejszych chłopaków w szkole.

- Ale nie podkochiwałaś się we mnie?

- Nie – odparłam szczerze. Wtedy jeszcze nie byłam niewolnicą miłości, bo uczucie obudziła we mnie nie uroda Gryfona, a jego charakter, który poznałam podczas wspólnych zajęć. – Jeszcze nie.

- No właśnie. Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale przy tobie czułem taki…spokój, odprężenie. Jakbyś odgradzała mnie od tego jazgotu ,,fanek’’. Postanowiłem się z tobą bliżej zapoznać. – Mięśnie twarzy chłopaka wyraźnie się napięły, a oczy wtapiały się we mnie dogłębnie.- Prawdę mówiąc był czas, kiedy coś do ciebie czułem.

- Naprawdę? – Omal się nie zachłysnęłam swoim pytaniem; moje serce zaczęło głośno dudnić, a oczy mrugać ze zdezorientowaniem.

- Tak. Zauroczyłaś mnie sobą. – Uśmiechnąłsię lekko, ostrożnie. - Dopiero potem zrozumiałem, że jesteś mi bliska jedynie jako przyjaciółka.

- Wtedy pewnie poznałeś Debby –zauważyłam, starając się ukryć złośliwy ton.

- Jeśli chodzi o Debby to odniosłem mylne pierwsze wrażenie. Tolerowałem ją i rozmawiałem z nią, bo była twoją przyjaciółką, jednak uważałem, że jest zbyt beztroska i…płytka. – Blondyn przewrócił oczami na wspomnienie swojej pomyłki.

- Ale teraz już tak nie sądzisz – uzupełniłam z nutką prośby o wyjaśnienie.

- Nie. Na zmianę mojego zdania wpłynęły głównie jej listy. Przez wakacje korespondowaliśmy ze sobą. Ona zaczęła. W pewien lipcowy dzień sowa przyniosła mi wiadomość od niej. Nic prowokującego – dodał szybko, widząc jak marszczę z powątpieniem brwi. - Pytała się o moje samopoczucie i plany na najbliższe dni. Potem przeszliśmy na kilka innych tematów. Zaskoczyła mnie dojrzałość i humor w jej słowach. Złapałem sięna tym, że czekam z niecierpliwością na jej odpowiedzi, a gdy ją zobaczyłem we wrześniu…- Przez jego tęczówki przeszło rozmarzenie, jednak ze względu na moje uczucia chłopak prędko się otrząsnął i znów nabrał powagi. - Ale to są szczegóły, które nie mają teraz znaczenia. Przecież wiesz, że się w niej zakochałem.

- A nie przeszkadzało ci, że Debby jest typem flirciarki? – przerwałam nieco wyższym głosem, niż zamierzałam. Ale to pytanie od dawna chciałam wykrzyczeć w twarz Gryfona, licząc, że go obudzi ze amoku, który podstępem zesłała na niego panna Kidam.

- Przez długi czas przeszkadzało. Nie byłem ślepy i widziałem, że ta dziewczyna nie traktuje chłopaków na poważnie. Ale podczas rozmów listowych poznałem ją lepiej i zrozumiałem, że sięzmieniła. Może ty nie starałaś się tego zauważyć, jednakże ja stwierdziłem, że to już nie jest ta sama osoba, którą interesowały jedynie podrywy i ładny wygląd. Ona dojrzała, Fiono. Ufam jej i wiem, że nasz związek to coś więcej, niżtylko przelotna przygoda – wyznał z błyskiem w oczach, który potwierdzał jego uczucie do Debby. Kiwnęłam lekko głową na znak zrozumienia, a on zrobił łagodnąminę. - Zmierzam jednak do tego, że choć nie czuję do ciebie tego samego, to jednak jesteś jedną z tych osób w moim życiu, które cenię i których nie chcę stracić. Można powiedzieć, że działasz na mnie kojąco.

- Ty na mnie również – wyznałam, uśmiechając się delikatnie i wspominając smak związanych z nim momentów. Potrafił wypełnić moje serce jakąś lekkością.

- No widzisz. Potrzebujemy siebie nawzajem – mrugnął do mnie, lekko się rozluźniając.

- Zgadzam się z tym, ale Bradley’u…czy tobie nie przeszkadza moje zachowanie? – Moja mina przybrała barwę poczucia winy. - Przecież to musi być uciążliwe. Teraz jestem jak jedna z tych natrętnych dziewczyn.

- Nie sądzę – zapewnił z uderzającą mocą, która wyrwała z mojej piersi westchnienie.

- Ale musisz się liczyć z tym, że ja nie wszystko widzę tylko w przyjacielskich barwach.

Zobaczyłam, że blondyn wykonuje nagły ruch w moją stronę, a potem chwyta moje ręce w swoje dłonie. Ten gest nie był jednak szyderczy czy niepokojący. Przeciwnie, drzemała w nim delikatność i zaufanie. Niebieskie oczy spoglądały czule w moje zielone; usta chłopaka rozciągnęły się we figlarnym uśmiechu; wokół nas utworzyła się niezwykła bańka połączenia.

- Zaryzykuję – oświadczył, na co ja również przybrałam ciepły uśmiech.

Zrozumiałam, że łączy nas i zawsze już będzie łączyło, coś niezwykłego.

***

Jeszcze trochę, kochani, musicie pomęczyć się ze słodkimi scenami pomiędzy Fioną, a Bradley’em. Ja osobiście lubię o nich pisać, ale wydaje mi się, że niektórych z Was to może już męczyć.Jak mówiłam – jeszcze ze dwa rozdziały, skupiające się na relacjach naszych bohaterów, a potem przechodzę do akcji właściwej. Mam nadzieję, że zrozumiecie, iż początki opowiadania czasem muszą toczyć się wolno i dokładnie, aby następnie nabrać tempa.

Przy okazji przepraszam Was za taką długąnieobecność na tym blogu. Sama nie wiem, co mnie tak blokowało przed opublikowaniem rozdziału. Teraz nie ma zmiłuj się, notki będą w odstępach dwóch tygodni! Muszę się z tego wywiązać.
Przesyłam pozdrowienia. Nie wiem jak Wy, ale ja już czekam na ciepłe, wiosenne dni z utęsknieniem ;)

33 komentarze:

  1. Haha! Rozbawiłaś mnie. Sądząc po częstotliwości dodawania rozdziałów, epilog pojawi się tuż po obronie mojego magistra! Nie uważasz, że to za późno? Dodawaj te rozdziały szybciej, kochana.
    Co do samej treści błędów jako takich nie było, lecz kilka wyrazów zlepiło Ci się w jedno np: zawieraćmleko. W dalszej części tekstu znalazłam jeszcze dwa, czy trzy. Cóż jeszcze dodać? Mam nadzieję, że Brad i Fiona naprawdę będą razem :)

    PS. Żeby nie było, chodzę do pierwszej klasy liceum ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wiem, że tamten komentarz jest ... jest ... Wiesz jaki. Trzy kropeczki wszystko oddają :D

      Usuń
    2. Mimo wszystko dziękuję za komentarz :P
      Wiem, że dwa tygodnie to dużo, ale wydaje mi się, że to jakiś kompromis - wszyscy czytelnicy w tym zdążą przeczytać nn, a ja na spokojnie będę mogła doszlifować rozdział.
      Tak, te cholerne słowa się zlepiają przez kaprys blogspotu, na wordzie wszystko było z nimi w porządku. Poprawiłam to trochę, ale nie wiem, czy wyłapałam wszystkie błędy. Przepraszam za to ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Bardzo dawno nic nie publikowałaś. W sumie brakowało mi tego opowiadania, zdążyłam je polubić ^^. Uczucia opisujesz naprawdę świetnie. Akcji może jeszcze nie ma, ale kto powiedział, że musi być zawsze? Zanim przejdzie się do kokrtetów, musi być jakiś wstęp, i mi to nie przeszkadza, tym bardziej, że szczególnie urzekł mnie fragment o próbach drążenia przeszłości matki. Bardzo ciekawi mnie wątek z matką. Wystarczyła jedna wzmianka ojca, a Fiona zaczęła mieć wątpliwość co do obrazu matki, który rodziciel zawsze jej przedstawiał. Ciekawe, jaki interes, jakie plany miał w ukrywaniu prawdy o matce dziewczyny. To jedno zdanie zapewne wypowiedział niefrasobliwie, pod wpływem emocji, ale dziewczynie nie dało to spokoju. W sumie, nigdy wcześniej nie zdawała sobie sprawy z tego, jak niewiele wie o kobiecie, która ją urodziła? Nie znała nawet jej pochodzenia czy dawnego nazwiska. Ojciec przedstawiał ją w pewien sposób, ale teraz nie wiadomo już, ile było w tym prawdy. I to spotkanie zmieniło także stosunek Fiony do samego ojca. Jestem ciekawa, czy dowie się czegoś ciekawego.
    Zastanawia mnie też, jak potoczą się też jej dalsze relacje z Bradleyem. Nie wiedziałam, że on i Debby pisywali ze sobą, myślałam raczej, że to ona poderwała go, by zrobić przyjaciółce na złość. W ogóle taki chłopak pewnie był obiektem westchnień i nie dziwię się, że go to frustrowało, i dlatego zaczął zadawać się z dziewczynami, które nie chichotały głupio na jego widok. Fiona dopiero później zaczęła się nim tak fascynować. Ich rozmowa ogólnie wyszła dobrze. Było nieco zakłopotania, przywoływanie przeszłości, początków znajomości, zastanawianie się nad tym, co ma być teraz... W pewnym sensie uczynek Fiony miał wpływ na jej poukładanie sytuacji z chłopakiem. Może teraz będzie lepiej? Może nawet lepiej, jeśli będą się tylko przyjaźnić, choć zerwanie z uczuciem może być trudne, pewnie nie da się tego przerwać ot tak.
    O, pojawiły się też wzmianki o wyglądzie Fiony ^^. To dobrze, bo jednak wolę mieć jakieś wyobrażenie bohaterki ;).
    ps. U mnie też pojawiły się nowości ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za taki długi komentarz(zresztą Ty zawsze podarowujesz mi sporej wielkości opinie, co jest dla mnie ważne) :)
      Cieszę się, że zaciekawiła Cię sprawa mamy Fiony ;) No cóż, tak czasami się zdarza, że żyjemy z czymś na porządku dziennym i nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak mało o tym wiemy. A zresztą tata dziewczyny umiejętnie omijał najważniejsze sprawy.
      Zgadzam się z Twoimi wszystkimi przemyśleniami, dotyczącymi uczuć Fiony.
      No, teraz już wiesz, jak wygląda Fiona ^^
      Tak, wiem, postaram się jak najszybciej je przeczytać.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Bradley jest cudownym przyjacielem. Nie skreśla od razu ludzi, nie kieruje się emocjami, jest rozsądny i mądry. Od razu podbił moje serce. Żal mi jednak Fiony, że jest w nim nieszczęśliwie zakochana. To naprawdę coś okropnego... Pomimo tego, że jednak nadal zachowają przyjaźń, prędzej czy później Fionę to zniszczy i oboje o tym wiedzą. Pozostaje też kwestia Debby. Nie wiadomo, czy i ona zachowa się jak Bradley i czy nie będzie zazdrosna. Ale przez dużą ilość czasu była jej przyjaciółką, więc jednak powinna dać jej szansę.
    Co do matki Fiony mam pewne podejrzenia. Córka widocznie jeszcze o tym nie wie, ale odziedziczyła po niej pewną, złą część charakteru i wystarczy jedna potężna rysa na jej życiu by zmienić ją nie do poznania. Tak gdybam. Aczkolwiek dobrze, że ma jeszcze przyjaciół, że Bradley nie odwrócił się od niej.
    Wciąż nie mogę uwierzyć, że to TEN Bradley. Bradley James. Przez to wyobrażam go sobie absolutnie doskonale, nawet ten jego charakterystyczny uśmiech. Po prostu jest ogromnym Merlinianem i nic na to nie poradzę.
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za zainteresowanie moim opowiadaniem :)
      Bardzo mnie cieszy, że widzisz Bradley'a tak jak ja ^^
      O, też jesteś fanką Merlina? Zgadza się, to jest ten Bradley, którego uwielbiam w roli Artura i postanowiłam wpleść jego wizerunek do opowiadania. Imię zostawiłam to samo, bo ładnie do niego pasowało. Też uważam, że jest on bliski ideału :P
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Jestem ogromną fanką Merlina, siedzę codziennie na tumblrze i wrzucam tam wszystko co z nim znajdę. Uwielbiam Artura i Merlina <3
      Także fajnie, że Cię znalazłam ;D
      Również pozdrawiam,

      Usuń
    3. Ja też ich uwielbiam <3 Nie mogę uwierzyć, że już się skończyły odcinki z nimi.
      Zauważyłam, że w blogosferze jest całkiem sporo fanów Merlina. Łączmy się :P

      Usuń
    4. Kurczę, to muszę się rozejrzeć, bo myślałam, że jest wręcz przeciwnie :>
      Ale to jak najbardziej na plus! Zresztą co się dziwić - ten serial jest po prostu świetny.

      Usuń
  4. Bardzo mi się to spodobało. Kolejna szczera rozmowa, teraz wiemy, jak się w ogóle poznali i jak to wszystko wyglądało. Teraz wiemy co tak naprawdę chłopak czuje do dziewczyny. Mnie taka akcja nie męczy, jednak nie mogę doczekać się tej najważniejszej akcji. Liczę, że rozdział napiszesz szybciutko :)
    Pozdrawiam cię serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam serdecznie.
    Na początek wybacz kochana że dopiero teraz.
    Mam trochę blogów do nadrobienia i staram się robić to w równej kolejności.
    Podoba mi się pomysł wyswatania Bradleya i Fiony.
    To dobry chłopak i według mnie nie ma ukrytych intencji.
    Mam nadzieję, że dziewczyna znajdzie przy nim odrobinę szczęścia.
    Wydaje mi się, że zasługuje na to po tym wszystkim , co ostatnio przeszła.
    Jestem ciekawa jak to wszystko dalej rozwiniesz.
    Na początku przyjaźń a potem?
    Czy jest szansa aby rozwinęło się to w coś więcej?
    Mam nadzieję, że tak.
    Pozostaje czekać na ciąg dalszy.

    p.s.
    kiedy bedzie NN na dramionowym opowiadaniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za opinię ^^
      Cóż, temat Fiony i Bradlye'a jest trudny. Może lepiej by było pozostać przy przyjaźni... :P
      Na Dramione dziś powinno się coś pojawić.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Zastanawia mnie ta wzmianka na temat matki Fiony. W sumie już w poprzedniej notce Ci napsałam o tym, że nurtuje mnie to i ciekawa byłam, co takiego się stało. Nie dziwię się, że dziewczyna ma żal do swojego rodziciela, że straciła zaufanie, bo przecież jak można nie mówić prawdy o kimś, kto wydał na świat Fionę. Sądzę, że zasługuje na prawdę i mam nadzieje, że w końcu jej ojciec powie o jej matce całkowitą prawdę. Kim w ogóle była? Jaką miała przeszłość?

    Bradley zdecydowanie zachował się w porządku wobec Fiony. Widać, że mimo iż dziewczyna wyznała do chłopaka miłość, to i tak chciałby się przyjaźnić. To może być trudne, ale można spróbować, i jak to sam określił Bradley, zaryzykować. Ciekawe co z tego wyniknie.

    Życzę weki:) i czekam na dalszy ciąg.
    Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za komentarz :) Cieszę się, że Cię zainteresowałam i że pochwalasz przyjaźń Fiony z Bradlye'em.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Nie uważam scen pomiędzy Fioną a Bradem za nużące - wręcz przeciwnie! Ale kiedy pisałam Legendę miałam podobne odczucia, więc doskonale je rozumiem. Bradley jest naprawdę dojrzałym, fajnym gościem, na miejscu Fiony faktycznie byłoby mi szkoda, że nie zakochał się we mnie. Dobrze, że nawiązała się między nimi szczera rozmowa, to z pewnością wiele pomogło. Podoba mi się sposób w jaki chłopak i Debby zaczęli mieć się ku sobie, nie wiem czemu, ale dla mnie to bardzo romantyczne było. Mimo, iż lubię Fionę, to im kibicuje. Zresztą, czekam na rozwinięcie bohatera z pociągu, coś czuje, że to on będzie dla Fiony tym właściwym. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że tak uważasz :)
      Cieszę się, że podoba Ci się związek Bradley'a i Debby. Nie chciałam, aby wypadł zupełnie blado przy parze Fiona&Bradley ;)
      Tak, do bohatera z pociągu wrócimy bodajże już w kolejnym rozdziale :D I choć nie wierzę, że prawdziwie przeznaczona jest nam tylko jedna osoba, to może faktycznie on będzie bardziej skłonny dać Fionie to, czego szuka ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. O tak, również czekam na wiosenne dni, a tym czasem za oknem pełno śniegu :< W każdym razie cieszę się, że przynajmniej będę mogła te ciepło-zimne dni umilić sobie notkami u Ciebie, które oby rzeczywiście były teraz dodawane regularnie, bo szczerze przyznam, że bardzo intryguje mnie relacja Fiony i Bradley'a, jak i również matka dziewczyny.
    Ten rozdział był oczywiście pełen niebanalnie napisanych opisów uczuć, które tak cenię sobie w Twoim wykonaniu. To zrozumiałe, że Fiona ma wątpliwości, czy chociaż cień z tego co o matce mówił jej ojciec jest prawdą. Za przeszłością jej matki musi kryć się coś mrocznego, skoro jej ojciec nie mówił dziewczynie żadnych konkretów, dzięki którym mogłaby odnaleźć matkę na stronach książek. Może jedynym sposobem, aby dowiedzieć się o niej czegoś więcej jest zapytanie ojca? Ale czy ten powiedziałby w końcu prawdę o matce Fiony? Raczej wątpię, chyba że dziewczyna użyje jakiegoś podstępu. Ciekawe, jak to się dalej rozwinie.
    Widać, że Fiona jest potrzebna Bradley'owi jako przyjaciółka. Szkoda, że nie chłopak nie daje im szansy na coś więcej, chociaż jak sam przyznaje coś do niej czuł. Może jednak zauważy, że Debby tak naprawdę nie zmieniła się do końca i nadal jest tą samą flirciarą? Ciężko jest mi wyobrazić sobie, że ta trójka mogłaby zachować przyjacielskie uczucia, kiedy w grę wchodzi miłość.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa ^^ Postaram się być bardziej regularna w dodawaniu notek.
      Najłatwiej byłoby zapytać się ojca, ale skoro mężczyzna tak uparcie ukrywał prawdę przez wiele lat, to teraz też raczej będzie milczał. Nie bez powodu ;)
      Masz rację, relacje tej trójki już nigdy nie będą takie same.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Nareszcie znalazłam trochę czasu. Kij z tym, że jestem chora i nie mam nic do roboty tylko czytanie ;)
    Zacznę od tego, że chyba rozdziału nie sprawdziłaś, ponieważ jest wiele pozlepianych wyrazów, a po niektórych przecinkach nie ma spacji. Chyba pora to zmienić.

    Cieszę się, że nareszcie coś opublikowałaś, bo już nie mogłam się doczekać. Ta cała sytuacji między tą trójką jest uciążliwa. Z jednej strony przyjaźnią się, ale pojawia się uczucie i niechęć, która wszystko utrudnia. Nie rozumiem jak można wszystko rozwalić przez faceta? Najwidoczniej była to przyjaźń oparta tylko na złudzeniach, a takie są najgorsze.

    Bradley no! Niech ten facet zmądrzeje, bo tym swoim wyznaniem stał się małostkowy i strasznie denerwujący. Czekam na tę właściwą akcję. Chociaż nie przeczę, ale scenki z udziałem tej dwójki podobają mi się. Przynajmniej oni są ze sobą szczerzy. I mogli mieć naprawdę ciekawą przyszłość, gdyby wcześniej rozmawiali o swoich uczuciach.
    Nie mnie, nie ukrywam, że Bradley jest egoistą. Wiadomo, lubi swoją przyjaciółkę, ale ona go kocha i zamiast pozwolić jej odejść, to nadal chce ją przy sobie zatrzymać, kiedy ona się strasznie męczy. I to widać, ma swoje pragnienia i chciałaby je spełnić. Ale jakoś wątpię, że będzie czuła się świetnie, kiedy zobaczy Brada i Debby razem na korytarzu trzymających się za ręce bądź wymieniających pocałunki. Cios, nie ma co.

    Jestem ciekawa,co planujesz na następne rozdziały. I o co chodzi z tajemnicą o matkę? Ja rozumiem, że ojciec skrzywdził Fionę nie mówiąc jej do końca prawdy, jednak powinna najpierw ustalić, co wcześniej tą prawdą było, a co tylko kłamstwem wymyślonym na jakąś potrzebę. Ale ona od razu zarzuciła mu, że kłamał. W sumie, to nie ma pojęcia od czego zacząć. Bo jak się może okazać, nic prawdą nie jest.
    Ale skomplikowałam, jeju.

    Ściskam, Donna.
    [ trzy-wspomnienia ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o zlepione wyrazy - winę muszę zrzucić na blogspot. Na wordzie wszystko było w porządku, a tutaj mi posklejało słowa i jeszcze zrobiło jakąś inną czcionkę...Teraz poprawiłam, ile mogłam, ale możliwe, że coś przeoczyłam. Przepraszam za kłopot.

      Hm, dziewczyny faktycznie nie darzyły się tym prawdziwym rodzajem przyjaźni. Często tak bywa. Poza tym są młode i kierują się uczuciami. Możliwe, że gdyby były starsze, nie doszłoby do takiej kłótni i wiedziałyby, co jest naprawdę ważne.

      Masz racje. Bradley chce dobrze, ale nie zdaje sobie sprawy, że może sprawić Fionie jeszcze większy ból. No cóż, to facet, nie ma takiego wyczucia :P Jeszcze trochę rozdziałów musisz się z nim pomęczyć ;)

      Na razie Fiona chce tylko sprawdzić, co takiego zrobiła jej matka, że ojciec wspomina o tym z taką niechęcią. Trochę ponosi ją też panika, ale nie mogę powiedzieć, że nie jest ona słuszna.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Jakoś nie mogłam się zabrać za czytanie rozdziału, po prostu ostatnio nie mam weny do czytania. Postanowiłam się za to dzisiaj wziąć i się opłacało. Musisz częściej dodawać notki!
    Rozdział krótki, w całości poświęcony relacji Fiony i Bradleya. To nie tak że te sceny są nudne, powiem ci że niezbyt lubię złotych chłopców, bo w sumie Bradley to taki ideał - inteligentny, wysportowany, przystojny a co najlepsze dojrzały jak na swój wiek, wyrozumiały, dobry. Naprawdę nieciekawie bym się czuła gdyby miał zostać moim chłopakiem, bo cierpieliśmy by raczej przez moje wady a nie jego. Ale wracając do Bradleya, polubiłam go. Szczególnie urzekła mnie w nim jego dojrzałość i wyrozumiałość, którą zwykle uznała bym jako tandetną, ale u Bradleya, wcale nie jest przerysowana czy przesłodzona. Szkoda, że historia jego i Fiony już nie długo staję w miejscu. Bo mimo że nie lubię przesłodzonych relacji, to zaciekawiło mnie to. Jednakże to co mnie najbardziej denerwuję właśnie w tym Bradleyu to właśnie ta jego perfekcja, podoba mi się jako bohater, ale brakuję mu realności te postaci. Fiona potrafi być zła i dobra, ma czasami swoje odchyły i to czyni ją postacią z krwi i kości.
    Rozdział mi się podobał do tego stopnia że jak przeczytałam ostatnie słowa i przeszłam do następnego akapitu, ze zdziwieniem odkryłam że to już koniec. Podobał mi się naprawdę <3 Życzę żeby częściej ci takie wychodziły.
    Mimo wszystko bardzo mi szkoda Fiony, że miłość jej życia ją odrzuca, chodź w delikatny sposób. Mam nadzieję że Bradley kiedykolwiek dostrzeże w niej coś więcej niż przyjaciółkę, nawet jak miało by to potrwać z 10 lat!
    Spodobał mi się ten wątek poszukiwań historii matki, ciekawa jestem do jakich rzeczy dotrze Fiona, póki co zaczyna się ciekawie, mam nadzieję że jeszcze kiedyś poznamy rodowód Fiony. Brakowało mi w tym rozdziale Debbie, szczególnie tego jakie będą relacje jej i Fiony oraz tego jak w ogóle czuję się. Ale pewnie na to trzeba jeszcze poczekać. :D

    Wiem, że jak zawsze się rozpisywać, ale jeśli coś czytam, lubię sobie o wszystkim napisać, poza tym sama lubię czytać długawe komentarze. Chciałabym cię też zaprosić na prolog mojego opowiadania - http://unsafe-games.blogspot.com/
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział tak Ci się spodobał, bardzo mi miło ^^ Nie mam nic przeciwko długim komentarzom, nawet się z nich cieszę ;)
      Taak, Bradley jest taką postacią trochę nierealną i zbyt idealną, aczkolwiek chciałam taką wprowadzić do opowiadania. Wiem, jego perfekcja faktycznie może działać na nerwach. Też nie pociągają mnie cudowni chłopcy, ale nie można zaprzeczyć, że są tacy...uroczy ;) Może dodam mu potem nieco ostrzejszych rysów. Problem w tym, że lubię pisać o nim w pozytywny sposób...Aczkolwiek wiem, że każdy powinien kiedyś pokazać pazurki ;)
      Debby obudzi się dopiero za jakiś czas, więc faktycznie trzeba będzie na nią poczekać, ale nie znowu tak długo :P
      Postaram się wpaść i zostawić komentarz na Twoim blogu.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Cześć. :) Prosiłaś, abym powiadamiała cię o nowych rozdziałach, a więc – jedynka już jest. Zapraszam: http://prawdziwa-corka-ewy.blogspot.com/

    Co do rozdziału, to zerknęłam na niego ukradkiem i muszę ci powiedzieć, że jest ciekawy i ogólnie super. c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, dzięki za powiadomienie i cieszę się, że mój blog zrobił na Tobie dobre wrażenie ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Bradley mnie totalnie urzekł swoją szczerością, serdecznością oraz dojrzałością w rozmowie z Fioną. Co prawda momentami uważałam go właśnie za tym cwaniaka i podrywacza, ale w tym poście udowodnił, iż wcale nim nie jest i nie zasługuje, byśmy go za takiego uważali. Fiona musiała czuć się nieswojo wtedy w bibliotece, kiedy jej przyjaciel był tak blisko. Sama złapała się na tym, że miała chęć pocałowania Bradley'a. Niestety o jakimkolwiek głębszym uczuciu albo związku panna Savage musi zapomnieć, bo Gryfon jest ewidentnie mocno zakochany w Debby i wątpię, aby zechciał zerwać z nią. Jednak pozwolę sobie na spekulację, że po przebudzeniu Kidam będzie chciała naprawić przyjaźń z Fioną, wobec czego wybierze ją, może też porzucić dziewczynę na rzecz chłopaka. Obecnie wątpię, by między trójką powstały zdrowe więzi sprzed wypadku. Czuję zresztą, że Fiona przez jakiś czas zostanie sama i pozna innego chłopca... Strasznie intryguje mnie motyw jej zmarłej matki. Czyżby rodzicielka, przez lata wychwalana prze ojca (bynajmniej nie powiedział o niej nic złego) posiadała jakieś mroczne tajemnice? Myślę, że trafiłaś w dziesiątkę z tym pomysłem i teraz Fiona zrobi wszystko, aby dotrzeć do prawdy, o ile nie uzyska jej od taty. Nie mogę się doczekać, kiedy opublikujesz następny rozdział, Marzycielko! Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie Ci dziękuję :*
      Cieszę się, że Bradley Cię urzekł. Też go bardzo lubię, o ile autorka może to powiedzieć ;)
      Tak, relacje pomiędzy tą trójką już teraz można określić jako ,,to skomplikowane'', a po przebudzeniu Debby to już w ogóle ;)
      Niezmiernie się cieszę, że sprawa matki Fiony zyskała taką popularność w Waszych oczach, bo to ważny element.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  13. Witam, chciałam powiadomić cię, że zostałaś nominowana do TVB. Więcej na moim drugim blogu: walka-o-wolnosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Dotarłam!
    Wiem, wiem, trochę się pewnie na mnie naczekałaś, ale wybacz, ostatnio mam wszędzie wielkie zaległości. :(
    Sam pomysł na opowiadanie spodobał mi się bardzo, bo bardzo lubię czytać o autorskich postaciach. Fiona zdecydowanie przypadła mi do gustu, lubię postaci takie, jak ona - niby małomówne i na pozór nieśmiałe, a gdy przyjdzie co do czego, nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Lubię też jej przyjaciół, Debby i Bradleya, który udowodnił mi tym rozdziałem, że wcale nie jest takim... bezmyślnym podrywaczem, za jakiego go miałam. ;) Ja tam bardzo lubię sceny między nim, a Fioną i myślę, że ona też je lubi, haha. Więc pisz o nich jak najwięcej, bo uważam, że naprawdę dobrze by się razem prezentowali.
    Pozostaje mi życzyć Ci dużo wytrwałości i weny. Czekam na rozdział 7, a gdyby Ci się nudziło, zapraszam na zatrute-serce.blogspot.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, bardzo się cieszę, że tu zawitałaś. Mówiąc szczerze nie spodziewałam się, że tak szybko przeczytasz tego bloga, a nawet, że w ogóle Cię zainteresuje. Dlatego Twój komentarz sprawił mi wiele radości. Zwłaszcza, że polubiłaś moje postacie.
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  15. Hej ;*

    Jestem z opóźnieniem, ale jestem. Rozdział przeczytałam już dawno (zgrałam sobie go na telefon, by czytać w drodze powrotnej do domu), ale dziś dopiero mam czas, by się na jego temat wypowiedzieć.
    Bradley. On jest taki... idealny. Nie to, żebym miała coś do tego, ale on jest niesamowity. Chłopak z bajki, jednak nie przesadzony. I potrafi tak dobrze zachować się wobec wszystkich. Nie skreślił przyjaciółki, ale nie ukrywa sam przed nią uczuć do drugiej dziewczyny. Choć miłość do tej mniej "ogarniętej" wydaje się dla mnie nieco dziwna, ale może przez pozory to wszystko.
    To, że przyznał się, że kiedyś też coś do niej czuł było urocze. Lecz czy to dobre posunięcie? A jeśli to rozbudzi w niej uczucia? I jestem ciekawa co z Debby, czy jak wróci do siebie, to czy dziewczyny skoczą sobie do gardeł. Dobra moja wyobraźnia xD
    Dobrze, że sytuacja jest postawiona jasno. "Ty nie kochasz mnie, ale ja nie mogę widzieć w tobie tylko przyjaciela, bądź tego świadom!!!" Taki alarm powinien bić do chłopaka z każdej strony. Zobaczmy co z tego wyniknie :P

    Pozdrawiam, L. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział przypadł Ci do gustu, a także za to, że tak chciałaś go przeczytać, że nawet zgrałaś go na telefon :P
      Dziękuję za miły komentarz. Ulżyło mi, gdy napisałaś, że idealność Bradley'a nie jest przesadzona. Ja mam co do tego wątpliwości, ale dzięki Twoim słowom się one pomniejszyły.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń

Obserwatorzy